...wypadła o wiele gorzej niż moja ulubiona - druga. Twórcy zdecydowanie przeładowali film - a to wątkami, które nagle podejmowali, potem natomiast o nich zapominając, a to postaciami z niesamowitym potencjałem, które szybko uśmiercali itp.
Osobiście nie nadążałam na niektórymi wątkami i zanim zdarzyłam któryś zrozumieć albo domyślić się jego dwuznaczności natychmiast pojawiał się nowy. Było to nieco frustrujące, bo byłam zdecydowanie nastawiona na czystą rozrywkę.
Jestem totalnie zaskoczona 'happy' endem, który spotkał Elizabeth i Turnera, zupełnie nie disneyowski.
Moim zdaniem Geoffrey Rush pobił wszystkich - oczywiście, tworzył świetną filmową parę z Depp'em, niemniej jeśli traktowac go zupełnie osobno, bił na głowę charyzmą i klasą. Także Davy Jones i Keith Richards, no i oczywiście Depp zabłysneli, ale moim zdaniem Rush święcił triumphy.
jestem natomiast bardzo rozczarowana śmiercią Davy'ego Jonesa. Twórcy tak duży nacisk kładli wcześniej motyw romantyczny, a kiedy już go dostatecznie rozwinęli nagle natychmiast go ucięli. Miłym smaczkiem byłby dodatek, gdy Davy po upadku do wody spotyka tam swoją Calipso C:.