Mogą być spoilery? Ten film jest już tylko zwykłym niczym nie wyróżniającym się filmem robionym dla kasy. Wyraźny spadek poziomu pomiędzy drugą a trzecią częścią. Brak tutaj tych przepięknych krajobrazów, które można było podziwiać podczas seansu części drugiej, ciekawych śmiesznych sytuacji i nawet klimatu dawnych części. A w zamian otrzymaliśmy głupie motywy typu zwidy Sparrowa i głupie elementy, które miały na celu nas rozśmieszyć, ale to się nie udało? mam tu na myśli Ślub Willa i Elizabeth na statku podczas walki. Jedyna sytuacja z której tak naprawdę się śmiałem to karzełek, który strzelił ze strzelby i odleciał i wpadł do dziury, ewentualnie druga może być ta w której Ojciec Jacka, pokazuje jak ma jego żona, a tym samym matka Jacka. Z niczego więcej. Fabuła naciągana, nie przemyślana , pokręcona jak diabli, że trudno się w tym wszystkim połapać. Ogólnie mówiąc jest zupełnie bez sensu, a za to są same walki. Role Johnnego Deppa bardzo ograniczyli. To już nie był film o przygodach Jacka Sparrowa. Raczej jest to dramato-komedia, która miała nam pokazać zakończenie historii miłosnej Willa i panny Swann. Producenci widać zabezpieczyli się na wypadek planów części czwartej. Zakończyli film w taki sposób, że można by nawet pomyśleć, że jest pewna kontynuacja. Film nudzi, jest zbyt ponuro, efekty nie powalają w ogóle. Co do gry aktorskiej to powiem, że Depp jako Sparrow przestał absolutnie robić wrażenie. Bowiem, nie wprowadził nic do tej postaci i powiem więcej, momentami zaczął mnie po prostu denerwować i miałem go dość. Gdyby poprzestali na części pierwszej filmu odszedł by jako niezapomniany kapitan Jack Sparrow, jednak tak się nie stało, razem z tą częścią stał się nudny i nawet irytujący. Głupie minki po prostu nie śmieszą tylko zaczynają denerwować? Dużo lepszym kapitanem w tym filmie był dla mnie Pan Rush jako Barbossa. Zdecydowanie przyćmił Deppa w tym filmie. Osobiście dla mnie zagrał najlepiej z całego filmu i chociażby tylko dla niego warto iść do kina. Denerwująca stała się też dla mnie Keira? Jej głupiutkie spojrzenia były irytujące(szczególnie te jej fochy). Jednak jestem pozytywnie zaskoczony kreacją jaką zaprezentował nam Bloom. Widać, że chłopak wyraźnie się poprawił swoją grę od momentu części pierwszej. Zagrał naprawdę przyzwoicie. Poprawił dykcje, mimikę, okazywanie uczuć, stał się znacznie bardziej naturalny w swojej roli i brawa mu się należą. Jakaś jeszcze ciekawa postać?? AAA czekaliśmy na Ojca Jacka Sparrowa(w każdym razie ja bardo). Wiemy o niej bardzo mało. Zamiast ja rozwinąć porządnie to poszli na łatwiznę? Muzyka Hansa Zimmera znowu jest dla mnie przeciętna. Nie zrobił dobrego albumu, podobnie jak w części drugiej. Mógł dalej kontynuować pracę z tym co tworzył razem z nim muzykę do części pierwszej, bo tam to była znakomita składanka. Przyznam, że po obejrzeniu zwiastuna byłem rozczarowany, bowiem tam już te teoretycznie najlepsze momenty okazały się jedynymi, które mogły wywołać śmiech. Ogólnie mówiąc zawód jak cholera. Zdecydowanie najlepszą częścią jest część druga. A ta cała mania na punkcie Piratów z Karaibów jest zupełnie dla mnie nie zrozumiałą. To wszystko jest przereklamowane, teraz nawet już Depp jako Sparrow.
Zgadzam się niestety z Tobą...
Nie do końca w moim przypadku jest tak z muzyką, Jackiem i Lizzy. Ze wszystkim innym zgadzam się z Tobą ;).
Jack ani trochę mnie nie denerwuje, ale te Jego 'osobowości' były za często. Powinni poprzestać na tych, co 'służyli' na Perle.
Lizzy, cóż, wyrobiła się babka - nic do niej nie mam.
A muzyka moim zdaniem nienajgorsza.
Nie jestem jakąś zdesperowaną fanką, ale Piraci to mój ulubiony film. Z przykrością jednak stwierdzam, że się zawiodłam...
Przesadzili. Serio, szczególnie z wątkiem Kalipso i jej uwolnieniem z Tii... I Tii szkoda. No i tak szybka śmierć Davy'ego.
I jeszcze smutek po śmierci Krakeniątka i lorda Becketta. Wiem, Beckett był zły, ale na tym statku został sam i dumnie kroczył, że zrobiło mi się go szczerze żal...
Czuję pustkę, bo zostało niedopowiedzianych wiele wątków :(.