Ta scena byla powalajaca...myslalam ze spadne z krzesla......naprawde mnie rozbawili z ta mamuska... :D...w ogole ta charakteryzacja go....no poprsotu cudo...jedyny minus ze tak malo go bylo....myslalam ze dadza mu dosc duza role bo w sumie juz dawno slyszalam ze ma sie pojawic ojciec jacka a tu tylko tyle....no ale trudno :D...grunt ze im ta scena wyszla...i to bardzo dobrze :D...zreszta jak wiekszosc :D...moze pomijajac rozrost Tia Dalmy...to mi sie kompletnie nie spodobalo...ale pozatym film byl naprawde genialny....szczegolnie dialogi Barbossy i Jacka.......oni mnie po prostu rozwalaja :D..zawsze sa genialny...w tej czesci Geofrey Rush dorownal Johnemu ..a nawet byl(moim zdaniem) troche lepszy :D...a wy co o tym wszystkim myslicie ?
Tyle sie slyszalo o wielkiej roli gitarzysty, a tu ledwie 2 sceny, ale lepiej 2, a dobre (i smieszne :)) niz dluzyzna. Co do Geofreya i Deppa- no co tu duzo gadac, stworzyli swietny duet, istny huragan :D
Ale to nie do końca musi być wina scenarzystów, po prostu wydaje mi się, że Richards nie jest łatwym człowiekiem jeśli chodzi o współpracę... ;)
E Rudh i Depp - genialne! Juz o tym pisałam :)
Dokladnie, nawet jakby chcieli rozkrecic ten watek ,to by im to ciezko szlo :D Spadl by im do wody ze statku, albo na leb z czegos innego, albo najaral suchych lisci z palmy... Z takim to jak z dzieckiem :P Podobno i tak na planie wszedzie wlazil, o wszystko pytal i wszystkiego dotykal. :D