Piraci z Karaibów: Na krańcu świata

Pirates of the Caribbean: At World's End
2007
7,7 399 tys. ocen
7,7 10 1 399369
6,3 43 krytyków
Piraci z Karaibów: Na krańcu świata
powrót do forum filmu Piraci z Karaibów: Na krańcu świata

Wielka nuda i rozczarowanie

użytkownik usunięty

Nie jestem w stanie zrozumieć, jak można mieć tak wysoki budżet, przynajmniej dwóch znakomitych aktorów na planie (Rush i Deep) i nie mieć kompletnie nic do zaoferowania... (spoilery) No może lekko przesadzam, ale film wybitnie poniżej oczekiwań - po dobrym początku, ciekawej sekwencji z końcem świata i powrotem stamtąd nie działo się na ekranie nic. To znaczy działo się bardzo dużo, tylko bez sensu. Zbyt wiele tu nieistotnych i odwracających uwagę od właściwej opowieści wątków; przesyt efektów specjalnych, które nie emocjonują a nużą. Ja rozumiem, że "Na krańcu świata" są kinem rozrywkowym, więc nie wymagam tu portretów psychologicznych postaci czy wartościowych treści, ale, na miłość boską, rozrywkowy film nie może być nudny. Ten jest bardzo. Wszystko tu takie naciągane i przedobrzone. Jest takie przysłowie o zagłaskanym na śmierć kocie i właśnie tak się czułem...

Filmu nie ratuje nawet Depp, który zwyczajnie się powiela, nie oferuje nic ponad to, co widzieliśmy już w rewelacyjnej "jedynce". Sekwencje z kilkowa Jackami są na prawdę żałosne. Sprawdził się jeden, to dajmy widzowi jeszcze kilku (jak w "Matrixsie). Żenada;/ Kompletnie niepasująca do filmu jest scena niby heroicznej śmierci jednej z postaci (nie wiem dokładnie, która to, bo się pogubiłem w ich nadmiarze) - jako jedyna zostaje na statku, przechadza się pomiędzy drzazgami, połamanym drewnem i płomieniami; wszystko to w zwolnionym tempie. Czyli coś jak śmierć Dafoe w "Plutonie". Pomijam już fakt, że bohater nie ma ani jednego zadrapania na twarzy (konwencja), ale tak pokazuje się śmierć postaci, które widz lubi, może się z nimi utożsamić - ta była mi kompletnie obojętna a wręcz mnie irytowała. Zamiast się wzruszyć, niemal się ucieszyłem. Kompletna pomyłka.

Jedynym wartościowym elementem filmu była znakomita i popisowa gra Rusha. Za każdym razem gdy pojawiał się w kadrze (na szczęście nie tak rzadko) kradł film pozostałym aktorom, nawet Deppowi. Ale nawet ten genialny aktor w świetnym występie nie ratuje tego zwyczajnie słabego filmu. Strata czasu i pieniędzy. Nie polecam. Sam włączę sobie "Klątwę czarnej perły" na dvd - tam jest wszytko idealnie wyważone, przezabawne (w "trójce" nawet poczucie humoru kompletnie siadło...) i rozrywka gwarantowana.

ocenił(a) film na 5

Fakt faktem - za 300 mln wyprodukowałbym co najmniej 5 filmów, każdy o niebo lepszy od Piratów z nad krańca świata...

Początek zaiste - bardzo obiecujący. Potem coraz gorzej - intrygi rodem z telenoweli, pisany na kolanie scenariusz - to rzeczywiście nic dobrego.

Klonowany Depp też mnie denerwował, mimo że każdy jego klon dawał równorzędny popis aktorski. Powielać się może i powielał, ale w końcu ma prawo - rola ta sama, to i on ma prawo być taki sam...

Rush - Depp. Sceny, w których rywalizowali ze sobą, jako filmowe postaci, wydawały się być również pojedynkami aktorów. Fragmenty filmów z ich potyczkami wychodziły wspaniale.

Film rzeczywiście był bardziej mroczny, sceny, które miały być śmieszne (małe Jacki na dredach dużego) były co najwyżej śmiesznie żałosne, a mimo wszystko - dosyć dobrze film się oglądało.

Spodobał mi się też efektowny finał (choć efektów przesyt). Summa summarum, filmowi wystawiam zawyżoną nieco notę 7.

Pozdrawiam.