Pierwszy raz zdarzylo mi sie plakac w kinie z ... rozczarowania. Obejrzalam z Johnnym Deppem ponad dwadziescia filmow. Piraci z Karaibow I i II czesc to wspaniale, cudowne kino przygodowe. Trzecia czesc niestety jest okropna (oczywiscie moim zdaniem, bo niektorym sie podobala)- po 1.-skazancy, maly chlopiec idac na szubienice spiewaja-jak w kiepskim musicalu, po 2.-Singapur-nie sadze by tak wygladalo to miasto,miejsce gdzie spotykali sie piraci-jakas fantastyka, po 3-klony kapitana Jacka-tragedia, kraby, rozsnaca Tia Dalma, gra i wogole postac Elizabeth, usmiercenie jej ojca i Norringtona, bitwa morska - to nie byla bitwa morska, przemowy gornolotne-po co!!! itd. Tamte czesci byly przygodowe z elementami fantastyki, tutaj bylo na odwrot. Zabraklo mi tej beztroski, dowcipu a przede wszystkim zapraklo mi kapitana Sparrowa, takim jakim byl w tamtych czesciach, pojawil sie na koncu, gdy wsiadl do lodzi. Moze znajde go jeszcze w czwartej czesci, byle nie na krancu swiata.