Tak zastanawiałam się co sądzicie o grze Blooma. Czy waszym zdaniem zagrał dobrze czy spieprzył sprawę? W PzK2 naprawdę było go dużo i miał się czym wykazać. XD
Ja niecierpie Bloom'a...jego jedyna dobra rola to w WP pozatym niczym sie nie wykazał, jest kiepskim i tandetnym aktorem. W piratach tez jakos specjalnie mi sie nie spodobała jego gra, cóz szkoda...
A ja go lubię i usilnie staram się dostrzec w jego kreacjach coś więcej niż dobrą prezentację.
W "Piratach..." mi się podobał, wydaje mi się, że oddał postać Willa tak, jak zamierzyli to scenarzyści i reżyser. Sceny typu chodzenie na płyciźnie po walce z Jackiem i Norringtonem czy zmiana zdania a propo czekania na Sparrowa po zauważeniu plemienia go goniącego były naprawde dobrze zagrane.
I podtrzymuję swoje zdanie- bez niego Will nie byłby takim Willem, jakim jest, czyli naprawdę fajną postacią.
Moim zdaniem Orlando gra świetnie. A inny aktor grający jego role nie był by w nich taki dobry. Zwłaszcza w "piratach..."
A mnie strasznie denerwuje ten jego patetyczny ton, kwestie wypowiadane pełnym głosem, z zaczerpnięciem powietrza - jakby był śpiewakiem operowym!
To samo zresztą odnosi się do Knightley - ech, ten piskliwy głosik! Ostatnio nie oglądałam z nią filmów, więc zasugerowałam się tym, co piszą w gazetach - że Keira to taka wielka gwiazda. Zawiodłam się po Piratach...
A jednak wnoszą coś do tego filmu :)
Ja myślę, że Orlando powoli, bo powoli, ale się rozwija. Jest coraz mniej drewniany, coraz lepiej sobie radzi. Może dlatego, zę zmierzył się z tą postacią już drugi raz i dobrze zna swojego bohatera. Tak czy siak w "Skrzyni..." zagrał całkiem przyzwoicie :)
Do dobrego aktora jeszcze mu brakuje, ale lubię go i życzę mu jak najlepiej :)