Obejrzałem ten film dwa razy z nadzieją, że się do niego przekonam...jednak nie udało mi się i niestety muszę się zgodzić z opinią, że jest to porażka. On jest po prostu strasznie nudny.
Zgadzam się z tobą. Trzeci raz już ten film oglądam (ostatnio wczoraj) i jest dalej tak nudny i kiepskawo zrobiony jak za pierwszym razem:)
Z przygowowych korsarów wolę "Czarnego łabędzia" z Tyronem Powerem (klasyk do kwadratu) a z poważnych morskich nawalanek "Pan i władca" z Russellem Crowe to perełka pod każdym względem (aktorsko i technicznie absolutne przeżycie).
"Czarny Łabędź" jest super podobnie jak i "Wyspa Piratów"....jeżeli chodzi o "Piratów" to mam wrażenie, że ludzie się tym filmem zachwycają tylko dla tego, że nakręcił go Polański.
"Wyspa piratów" z Geeną jest naprawdę bardzo dobra. Gdy ten film kręcono gatunek został uznany za lekko wymierający (może z tego powodu nie natrzaskał takiej kasy jakiej się spodziwano) a film chyba uważany jest za porażkę. Tymczasem jest o niebo lepszy od "Piratów" Polańskiego - chociażby Langella jest cudowny :).
Może masz rację z tą magią nzawiska. Ci którzy tak pieją nad Polańskim zapominaja jednak, że w przeciwieństwie np. do Michaela Manna (ten gość chyba nie nakręcił nigdy złego filmu) jest on reżyserem bardzo nierównym i nakręcił już kilka "średnich" filmów. "Piraci" są właśnie średni, a dla mnie wręcz zdecydowanie do bani...:)