Świetna, intrygująca i przede wszystkim wciągająca, oraz mroczna do bólu produkcja o równie znakomitym i kontrowersyjnym detektywie Sherlock'u Holmes'ie. Scenariusz, w połączeniu starego, dobrego i trudnego do odtworzenia klimatu prawdziwych Angielskich arystokratów. Fabuła oczywiście świetna, dopięta na ostatni guzik, trzymająca w napięciu historia początków kariery wielkiego detektywa. Z obsady nie kojarzę nikogo, i szczerze mówiąc aktorzy byli całkiem nieźle dobrani, szczególnie Nicholas Rowe i w końcówce ukazanie jego profilu, który pasował, jak ulał do ilustracji Sherlock'a Holmes'a. Natomiast gra aktorska pozostawia bardzo wiele do życzenia. Jeśli chodzi o emocje postaci to nie mam żadnych zastrzeżeń, ale sceny walk, ucieczek i strachu wypadły bardzo sztucznie, ostatni pojedynek wyglądał, jakby machali kawałkami steropianu, a nie tłukli się z zemsty i zaprzepaszczenia swoich życiowych planów związanych z bliskimi i swoim otoczeniem na śmierć i życie. Efekty specjalne, jak na film z tego roku były całkiem niezłe, nawet jeśli nie było ich zby wiele, ale były jednocześnie obrzydzające do tego stopnia, że przez jakiś czas chyba nie tknę żadnego zmażonego ptaka, a z drugiej strony przekomiczne. Muzyczka, noooo taka sobie raczej, mogłaby być bardziej przyozdobiona w takie nagłe urwania, albo wprost wybuchy ogromnej mocy groteski i mroczności, zależnie od sytuacji, a tutaj była raczej ona robiona pod młodszą część widzów. Ogólnie dla fanów legendarnego detektywa, całkiem fajne ukazanie młodości i zadatków na wielką osobistość w świecie krryminalnych intryg na zarówno najniższych, jak i najwyższych szczeblag władzy, jak i podziemniego świadka przestępczego