Młode małżeństwo: On - z niezbyt płatną pracą, ona - niewykształcona, ze wsi, niezbyt piękna coby sobie dorobić jako hostessa/modelka. Postanawiają przeznaczyć całe swoje oszczędności mając dwójkę dzieci, oraz zero pomocy ze strony rodziny i przyjaciół. No nie licząc matki, która jednak jest sama. No przecież to jest po prostu debilizm, który należy potępić. Nie sposób współczuć bohaterom, którzy zachowują się tak idiotycznie nie przewidując konsekwencji. Film powinien być przedstawiony z perspektywy dzieci lub matki (która jednak też nie zachowuje się zbyt mądrze wysyłając dzieci na hamburgery). Debilizm tym większy, że jest jasno powiedziane, że Bartek nie po raz pierwszy zdradza. Po co więc oboje decydowali się na kupno mieszkania? Warto jeszcze dodać, że mimo, że oboje są półgłówkami to robią wszystko po swojemu nie słuchając matki, która radziła kupić gotowy dom ani znajomego, który proponował pobudować się na wsi.
Niestety tak skonstruowanym bohaterom, jak już pisałem wcześniej, nie jestem w stanie współczuć, a co za tym idzie mam gdzieś jak to się skończy (chociaż w zasadzie wiadomo to od samego początku), więc historia nie spełnia swojej roli.
Warto też wspomnieć o rewelacyjnej roli Beaty Tyszkiewicz.
Chyba większość z was się pogubiła. Przecież to film, fikcja, co prawda faktem jest że podobne sytuacje mają miejsce w życiu, ale oceniając film popatrzmy od strony przekazu, strony technicznej. Reżyser na pewno podzieli wasze zdanie ze bohaterowie popełnili wiele błędów, ale jemu właśnie o to chodziło żeby je wyeksponować, żeby wzbudzić w widzu jakieś emocje. Nie ważne że w większości przypadków to złość, ale można to już uznać za sukces.
Nie wiem czy jasno przekazałem swoją myśl. Jak nie, to przepraszam. Nie będę się wykłócał, obrażał i wyzywał dlatego że ktoś ma inne zdanie i od razu musi obrzucać wyzwiskami (bo ktoś myśli inaczej). Zostawiam bez komentarzy.
Ja się z Tobą zgadzam. Wiadomo, że ten film to fikcja, ale taka sytuacja przecież może/mogła się wydarzyć. Taki natłok problemów bardzo rzadko się zdarza, ale nie określiłbym tego jako absolutnie niemożliwe. Po "Placu Zbawiciela" osoba mądra wyciągnie z niego wnioski, jakoby przestrogę na przyszłość. Wg mnie tutaj każda osoba ma winę, tylko niektóre mają większą:-)
"Po "Placu Zbawiciela" osoba mądra wyciągnie z niego wnioski, jakoby przestrogę na przyszłość."
Udowodnij!
Z tym muszę się zgodzić. Co gorsza, wzięli kredyt na mieszkanie, którego jeszcze nie było. Gdyby było już gotowe, to w razie problemów ze spłatą kredytu mogliby je sprzedać i przynajmniej spłacić długi, a może coś by jeszcze zostało. A tak nie mieli nic.
Jeśli ktoś uważa, że film jest głupi, nierealistyczny czy beznadziejny widać nijak zna życie ludzi z problemami. To jest schemat rodziny dysfunkcyjnej, z którymi możemy spotkać się na codzień. Niekoniecznie te same błędy, problemy, ale to jest przykład. Głupie decyzje jeśli chodzi o kredyt? W życiu codziennym też jest mnóstwo ludzi, którzy zaciągają kredyty, biorą pożyczki z nadzieją na lepsze jutro, ale nie przemyślawszy konsekwencji i nie biorąc pod uwagę możliwości spłacenia. Takich przypadków jest bez liku. Zdradzający mąż, matka w depresji. Dlaczego nie poszła do pracy? Czytałam tu, że mogła przecież dorobić. Chciała iść do pracy, gdy ją dostała nie miała z kim zostawić dzieci. Naprawdę, jeśli ktoś nie wierzy, że takie sytuacje mogą mieć odzwierciedlenie w życiu codziennym to zachęcam do przyjrzenia się bliżej sąsiadom, do zaangażowania się w organizacje które wspierają takich ludzi a oczy otworzycie szerzej.
Typowo polska mentalność. Głupota jest usprawiedliwiania tym, że wielu innych ma podobne problemy. To, że 2 miliony* ludzi bierze kredyt z nadzieją (czyt. głupotą) mimo, że są małe szanse (lub ich brak) na jego spłacenie nie sprawia, że to staje się mądre. Uwierz. Mogą być 2 miliony głupców. W Polsce jest ich pewnie jakieś 35 milionów.
*liczba zmyślona, niepoparta źródłami
Ale nie oznacza to, że film jest denny i nie ma nic wspólnego z rzeczywistością.
Chyba nie napisałem, że nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Ale przerysowany jest na pewno.
Mi się film nie podobał. Co mi po oglądaniu patologii? Jakoś nie potrafię współczuć bohaterom.
Przerysowany? To jest film, więc wiadomo, że niekoniecznie musiała być rodzina z identycznymi problami, ale wcale nie wątpię, że mogła być. W rodzinach dysfunkcyjnych nigdy nie ma jednego problemu. Co po oglądaniu patologii? Może niektórym otworzy ta historia oczy, uwrażliwi na cierpienia innych albo pozwoli docenić ludziom to co mają.
Mnie osobiście film bardzo się podobał - realistyczne sceny, bardzo dobra gra aktorska. Jednak jedno mnie zastanawia - dlaczego Bartek zdecydował się na "przyznanie do winy" w ostatniej chwili? Niemal w całym filmie nie wykazuje żadnego zainteresowania Beatą i dziećmi ani nie ma żadnych wyrzutów sumienia. Aż tu nagle... Więc wydaje mi się to mało prawdopodobne. Po prostu nie wierzę w jego skruchę. Gdyby nie to - film miałby ode mnie więcej, a tak ma 8.
Na marginesie konia z rzędem temu kto odpowie na pytanie dlaczego wszyscy aktorzy, łącznie z grającymi role dziecięce, grają tak przekonywująco w odróżnieniu od WSZYSTKICH AKTORÓW Z PIERWSZYCH STRON KOLOROWYCH CZASOPISM, o których twierdzi się, że są najlepsi?
Widzisz, głupie niegłupie, ale historia niestety oparta jest na faktach, podobnie jak Dług tegoż samego reżysera.