Moim zdaniem to jeden z najlepszych polskich filmów. Realizm scen, ludzkich zachowań przytłacza. Pełen emocji film, podczas którego trudno oderwać wzrok od ekranu, a dramaty bohaterów przerażają.
Jedynym minusem jest trochę przeładowana końcówka - niektóre sceny stają sie trochę sztuczne (np, próba zabójstwa dzieci przez Beatę) choć być może takie ludzkie zachowania są możliwe, dla mnie wypadły nieco nierealnie. Ocena ogółem 9/10
Na mnie również ten film wywarł ogromne wrażenie. Idąc do kina spodziewałam się czegoś innego (mniej więcej wiedząc o co chodzi). Moja sytuacja życiowa była troszkę podobna (po studiach, bez pracy, z teściową). Wtedy ten obraz wbił mnie w fotel, a po wyjściu z sali kinowej nie miałam ochoty nawet rozmawiać. Z czasem obejrzałam go ponownie, już z nieco innej perspektywy. I co? Znowu zrobił na mnie wrażenie, ale było to raczej zdenerwowanie na los tych ludzi, którzy wpadli w ciąg tych tragicznych zdarzeń. Głównym problemem tej rodziny było to, że kompletnie nie potrafili ze sobą rozmawiać. Beata była bardzo słabą psychicznie kobietą, która nie radziła sobie kompletnie z życiem, a jej bezradność zaciskała się wokół jej szyi jak pętla. Teściowa, kobieta rozbita pozornie twarda, strasznie destrukcyjna, a mąż zastosował najlepszy motyw (jest problem to trzeba wiać). To co mnie denerwowało przez cały film to to, że można było spokojnie znaleźć wyjście z tej sytuacji, ale niestety w życiu też tak często bywa iż ludzie nie próbują walczyć i pokonywać przeszkód. W tym filmie widać też dokładnie jak ciężko jest żyć ludziom o nieco słabszej psychice, bądź ludziom będącym w depresji.
A podsumowując to film dostarczył mi bardzo dużą dawkę emocji, a to w kinie lubię. Myślę jednak, że oglądając Plac Z. trzeba wniknąć głębiej i trochę się otworzyć, bo wydaje mi się iż ludzie teraz są dosyć nieczuli i przyzwyczajeni do powierzchownego oglądania obrazów.
Mnie ten film także zauroczył niestety nie każdy potrafi tak jak postacie z filmów "pozytywnych" tratować i usuwać każdą przeszkodę a szczególnie tak wielką. Bo nie oszukujmy się ich marzenia legły w gruzach. Nie oni byli winni tylko beznadziejne prawo które sprawiło że wielkie instytucje bezlitośnie praktycznie zniszczyły tych ludzi. Oczywiście co do postaci całkowicie się zgadzam szczególnie matka Bartka była destrukcyjna i zamiast dawać oparcie psychiczne co w takiej sytuacji było najbardziej potrzebne jeszcze wbijała małżeństwu kolejne szpile przez swoje kazania...
Ogólnie jeden z lepszych polskich filmów ostatnich lat niemal na równi z "dniem świra"