Problemem polskiego kina jest wszechogarniający smutek. Na pierwszy ogień idzie smutek o
podłożu martyrologicznym, a gdy jego zabraknie smutek pt. "najbardziej stresujące sytuacje w
życiu". Czyli: Rozpad związku, strata mieszkania, zdrada przyjaciela, choroba i zrobienie w
konia przez własną rodzinę. Na zachodzie taki film już dawno powstał tylko jest komedią i nosi
tytuł "Pechowiec". Ktoś napisał cyt. "dołujący, ale prawdziwy, "takie w Polsce są realia". Ja nie
widzę nic w tym prawdziwego. Śmiem twierdzić, że więcej radości mieli ludzie w obozie pracy
w czasie wojny niż nasi bohaterowie, a wiem to od mojej babci która była w takowym. Może
nie uważnie oglądałem, ale nie dostrzegłem joty radości w tym filmie. To właśnie czyni ten film
nie prawdziwym, a w rezultacie nieoglądalnym. Z tego miedzy innymi powodu przed naszymi
filmami są zamknięte drzwi na zachodzie.
Może nie oceniałabym tak ostro tego filmu, ale rzeczywiście, brakuje w nim jakichkolwiek przejawów radości, przez co w pewnym stopniu zatracił on realizm. Wiem, że tematyka tę wesołość mocno ogranicza, ale przecież nie od początku bohaterowie mieli wszechogarniające problemy, no i są przecież dzieci, które przecież często się śmieją, bawią itp.
Mimo tego jednego mankamentu film uważam za dobry.