Przeczytałem w jednym z komentarzy, że Plac Zbawiciela jest kolejnym, niczym sie nie wyróżniającym się filmie o patologii. Owszem jest to film o patologii, ale mocno uderzającym w widza. Obawiam sie jednak, że polskie kino zaczyna lansować tylko filmy, komedie romantyczne. W kinie polskim brakuje prawdziwych - a za taki uważam Plac Zbawiciela - filmów o człowieku i jego życiu. Osobiście uważam, że Pręgi lub Edi nie są aż tak mocnymi filmami, poruszającymi kwestię degradacji osoby ludzkiej.
Plac Zbawiciela nie jest filmem dla każdego. Jeżeli ktoś chełpi się obecnymi filmami, które można zobaczyć w kinie, to na pewno nie będzie miał pozytywnego zdania o tym filmie. Powie, że to kolejna, nudna opowiastka o tym, jakie to życie jest okrutne i bolesne. Obecnie jednak dla mnie oferta, jaką oferuje mi obecnie kino jest nudna, kiczowata, a przede wszystkim mówiąca o "pierdołach". Zacytować tu można fragment tekstu piosenki "Jestem sam": "To, co widzę w telewizji (na dużym ekranie) to dno". Oczywiście zdarzają sie filmy godne uwagi, porywające, urzekające. Jest ich jednak za mało. Po drugie obserwuje, że ich czas w kinie jest krótki. Kilka seansów i koniec.
Plac Zbawiciela to film, który przedstawia drogę krzyżową człowieka współczesnego. Film wskazuje, że człowiek potrzebuje zrozumienia, czułości, opieki, wybaczenia i miłości. Pokazuje także, że dążenia do posiadania jak najwięcej, zasłania nam obraz prawdziwej rzeczywistości. Obecnie człowiek jest tym, co posiada i jak wiele posiada. Nie jest zaś tym, kim jest na co dzień, z całą gamą problemów i swojego "ja". Swoje "ja" zostaw dla siebie. Jeśli nie będziesz miał niczego, nie będziesz człowiekiem. Będziesz nikim.