PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=245950}
7,6 85 tys. ocen
7,6 10 1 85224
7,6 49 krytyków
Plac Zbawiciela
powrót do forum filmu Plac Zbawiciela

Nie mam zastrzeżeń co do filmu, ani aktorów itd. Jest jak na polski film mega dobry.
I jest to film który - jak żaden do tej pory - mnie nie w..ił.

Po pierwsze takich gnoi powinno się kastrować - znalazł sobie dupe to mógł zabrać ze sobą dzieci a nie udawać że jest 16latkiem bez zobowiązań i udawać, że ma udane boskie nowe życie z inteligentną młodą i zgrabną - jakie to typowe dla niektórych facetów, którzy się rozwodzą mając głęboko swe dzieci.

Po drugie mega mnie wkurzyła postać matki, która była niczym uległy piesek nie mogąc nic powiedzieć, walnąć pięścią w stół lub w tego barana i czegoś zrobić! Ona się poddała okazała się tak samo miękka i żałosna jak jej mężulek.

Jedyną osobą, która miała racjonalne podejście do tematu i potrafiła coś działać była matka owego synalka. No ale ona nie jest od tego by ubezwłasnowolniać dorosłych ludzi, poza tym ma swoje życie.

Bardzo bardzo bardzo mnie zdenerwował fakt, że dwójka dorosłych ludzi zachowywała się jak szczeniaki, które nie skończyły podstawówki. Tacy ludzie nie powinni mieć dzieci!

Rozwalił mnie tekst tej matki, że by chciała mieć trzecie dziecko - jak można myśleć o trzecim dziecku jak się nie ma na te - co się już ma - pieniędzy???? Czy ona żyła w świecie lalek, domków dla lalek i zabawy w dom? Co ona miała w ogóle ze swego życia jak sobie zrobiła dzieciaki, mieszkała w mieszkaniu matki i nawet nie mogła uprawiać seksu ani zająć się sobą? Ok. Brak kasy itd. próba kupienia mieszkania - super. Ale skoro- co było widać - problemy były już od początku to po co ona się pchała w dzieci? Jakiś odgórny nakaz posiadania licznej dziatwy? Pewnie bo "bóg nakazał" i tradycja.

Gdyby kiedyś zrobiła skrobankę i najpierw zajęła się studiami lub pracą i wtedy jakoś kupiła ten dom na kredyt ze swym mężem, a dopiero w momencie gdyby byli stabilni finansowo - to jakby ten film wyglądał - ile rzeczy byłoby inaczej a ile by się nie zdarzyło? Przecież wplątanie się w dzieciaki jak się nawet nie ma gdzie mieszkać samemu to czysty debilizm!

Ok, super, można jej współczuć męża, który okazał się mega dupkiem i w największych problemach po prostu zawinął się do nowej dupy, ale ona też nie jest taka niewinna jak to próbowano w filmie przedstawić. Czego ona oczekiwała, że jej mąż będzie chciał mieć żonę, z którą nawet nie ma o czym porozmawiać bo ona gada ciągle o tym że dziecko zrobiło kupę? Porażające. Nie rozumiem takich ludzi, a zwłaszcza tego, że ona zamiast gdy się dowiedziała, że ją zdradza nie poszła do prawnika - skoro nie miała kasy prawnicy darmowi są np w Mopsie, jest wiele opcji - można zacząć działać i coś robić a nie leżeć na podłodze i błagać tego gnoja żeby się nie wyprowadzał.

Ja bym na jej miejscu spakowała dzieciom plecaczki i zostawiła je pod drzwiami tej jego nowej dupy, zadzwoniła dzwonkiem i się zmyła - niech się on też przejmuje - sam te dzieci zrobił. Nie ma to jak kolesie myślący k..sami i zachowujący się jak 16letnie szczeniaki na dyskotece.

ocenił(a) film na 8
papapa

miało być na samym początku "mnie w..ił" a nie nie w..ił. przepraszam za błąd i dopisek (nie chciało się wyedytować)

ocenił(a) film na 7
papapa

Nie rozumiem dlaczego tak bardzo wkurzyła cię postać matki. Co prawda rzeczywiście popełniła kilka błędów w swoim życiu, ale nie tylko one przyczyniły się do jej dramatu. To, że jej się nie ułożyło, było także, a może nawet przede wszystkim spowodowane splotem nieszcześliwych przypadków, które każdemu mogą się przytrafić. Poza tym któż z nas nie popełnia nigdy błędów? Zresztą bohaterowie nie mogli przewidzieć tego, że z tym mieszkaniem się tak fatalnie ułoży. A to właśnie to było początkiem problemów tego małżeństwa. Przecież gdyby wprowadzili się do swojego wymarzonego mieszkania, to byliby na dobrej drodze i ich życie potoczyłoby się prawdopodobnie inaczej. A tak wszystko się poplątało i porobiły się przeszkody, których ta młoda rodzina nie zdołała przezwyciężyć.

Częściowo też rozumiem (co oczywiście nie znaczy, że ma on u mnie aprobatę) tego męża, bo przecież on także marzył o szczęściu, a swoją żonę zdradzał, bo wiedział, że ten związek jest skazany na porażkę. On sam zapewne myślał sobie o całej tej sytuacji, że nie tak miało być. Nie mniej jednak w moich oczach (nie tylko zresztą w moich) jest to jak najbardziej negatywna postać, która chciała z tych tarapatów wyjść samemu i zostawić w nich swoją rodzinę. Absolutnie nieodpowiedzialny typ. Oczywiście niektórzy mogą stwierdzić, że bohaterka (film oglądałem już jakiś czas temu, więc nie pamiętam imion) powinna była jak najszybciej odejść od męża, a nie jeszcze starać się uratować małżeństwo. Ci którzy tak myślą, chyba nie rozumieją, co to znaczy kierować się uczuciami. Przecież ona mimo wszystko kochała go i bardzo ciężko byłoby jej tak po prostu od niego odejść. Co do ostatniego akapitu twojej wypowiedzi, to widać, że nie masz dzieci (właściwie to ja też nie mam), bo wtedy by ci nawet do głowy nie przyszło, aby zostawiać swoje dzieci komuś pod opiekę, nawet mężowi, z którym się już nie mieszka. Myślisz, że dlaczego w sprawach rozwodowych toczy się taka zacięta walka między małżonkami o to, kto powinien mieć prawo do opieki nad nimi? Nikt nie chce się poddać i tak po prostu je oddać. Ja rozumiem, że pewnie na miejscu tej matki kierowałabyś się rozsądkiem, ale trudno iść za głosem serca, skoro się go nie ma.

Najbardziej z kolei znienawidziłem tej wstrętnej baby, u której mieszkało to małżeństwo. To jej kierowanie się zasadami, jakby myślała, że na życie i postępowanie w różnych sytuacjach można mieć gotowe szablony, tylko pogarszało i tak już trudną sytuację. Dobra, ktoś może powiedzieć, że i tak uczyniła wiele dobrego, bo przygarnęła ich do siebie, ale zachowywała się tak, jakby uczyniła to z przymusu. Pewnie wyrzucenie na bruk tej dziewczyny i dzieciaków byłoby niezgodne z tymi jej zasadami, a już na pewno byłoby nieludzkie. Teściowa wykazała tylko minimum człowieczeństwa.

Co do samego filmu, to uważam go za bardzo dobre dzieło, które pokazuje historię, która może się przytrafić każdemu marzącemu o ustabilizowaniu sobie życia. Pokazuje, jak istotną rolę na nasze decyzje mają wpływ nasze uczucia, a także odsłania nasze słabości, takie jak czasem zbyt naiwna wiara w to, że wszystko ułoży się tak, jak chcemy.

ocenił(a) film na 8
quoni

Quoni: "Ja rozumiem, że pewnie na miejscu tej matki kierowałabyś się rozsądkiem, ale trudno iść za głosem serca, skoro się go nie ma." - forum filmwebu jest stworzone w celu dyskusji nad filmem a nie w celu odnoszenia się do osób piszących posty, zwłaszcza z jakimiś pseudo "diagnozami", że niby na podstawie 1 posta stwierdzasz niczym zajebisty światowy mędrzec z himalajów iż ktoś nie ma serca - bo nie od tego quoni jesteś by wystawiać oceny użytkowników tego portalu tylko po to by wystawiać oceny filmom. Więc poluzuj konie.

Baba u której mieszkali - czyli matka tego typa była jedyną osobą która potrafiła tam myśleć racjonalnie, bo to małżeństwo myślało że jest w przedszkolu i bawią się w dom. I właśnie dzięki tym szablonom i zasadom coś tam resztkami dało się uratować. - Zapewne też przygarnęła ich z przymusu, miała ich zostawić pod płotem gdzieś? Miała małe mieszkanie i nie mogła prowadzić swego życia bo jej ciągle na głowie siedzieli, nic dziwnego że miała jakieś pretensje o to, że jest bałagan itp.

Co do matki tych dzieci i żony tego typa - wkurzyła mnie tak bardzo nie dlatego że jej kilka razy nie wyszło ale że mimo odpowiedzialności (dzieci) nie potrafiła nic zrobić, wziąć w swoje ręce swego życia i robienia, naprawiania go itp. Ona sobie wychodziła na spacery i użalała się nad sobą, sama przed sobą udając że nie jest w stanie nic zrobić. Czysty masochizm.

użytkownik usunięty
papapa

Film była bardzo dobry - co do postaci - niby każda miała mniejsze lub większe przywary - ale postać matki, jej zachowanie, reprezentowana mentalność - byłem zgorszony. Autentycznie było mi szkoda postaci tego chłopaka, jego matki i dzieci. Niestety w sytuacjach kryzysowych wychodzą pewne sprawy – można być wrażliwym ale tu granice zostały naruszone Postać matki okazała się nie dojrzała emocjonalnie, zachwiana morlanie, nie potrafiąca realnie patrzeć na życie – to w zasadzie było dziecko, żyjąc beztrosko na wsi, a potem utrzymywana przez męża zdegenerowała się i stała nieporadną. Wypada się ukłonić aktorce za przedstawienie postaci.

ocenił(a) film na 9

Przesadzasz. Naturalnie rozumiem Twój punkt widzenia. Fakt kobieta ze wsi, nie za bardzo zorientowana w życiu,ale czy jej mąż był lepszy? Zarabiał ale nie był wsparciem. Zresztą w filmie jest powiedziane,że już raz ją zdradził. Nie chciał dzieci, sam na mówił matkę ,żeby dała pieniądze dziewczynie na skrobankę. A jego matka? Kobieta wyrachowana, służbistka. Uważała się za zbawiciela młodych bo dała im dach na głową by potem nie dać im żyć. Zresztą widać było ,że nie cierpi synowej a syna ma za idiotę. Nic nie jest czarno białe w tym filmie.

ocenił(a) film na 9
Monika1514

dokładnie... uważam, że w dużym stopniu to matka Bartka rozwaliła małżeństwo... Beata była po prostu słaba, przerastało ją życie, problemy, ot naiwna dziewczyna z prowincji... za to Bartek- zwykły buc, który myślał, że jak spotka się raz na jakiś czas z dzieciakami i opowie im parę głupich dowcipów, to będzie fajnym tatusiem... tacy ludzie, takie sytuacje, istnieją... film jest bardzo dobry, lecz nie uważam, by można było potępiać postać Beaty- różni ludzie różnie się w wielu sytuacjach zachowują...

ocenił(a) film na 8
lil_lady_a

Właściwie to był jeden wielki splot nieszczęśliwych przypadków i dziwnych zachowań ludzi. O dziwo, najbardziej zaskoczyła mnie reakcja rodziny Beaty-odwróciła się od niej i kazała samej sobie radzić,skoro wyniosła się do wielkiego miasta. Co do reszty to zgadzam się z opinią poprzedników. Beata to jakaś mimoza,która się tylko ogląda,kto za nią załatwi wszystkie sprawy i powie w jaki sposób ma oddychać. Bartek to egoistyczny oszołom,który chce być tatusiem miesiąca jedynie w weekendy i przy dobrym humorze. W sumie to dalej dzieciak, robi wszystko by wieść swoje beztroskie życie i unikać odpowiedzialności,a Teresa to jakaś despotka-masochistka. Cała ta historia wgniotła mnie w fotel i przez dobrych kilka godzin nie mogłam do siebie dojść. Na przyszłość będę unikać takich filmów,bo za dużo w życiu złego się dzieje,by dowalać sobie jeszcze takimi filmami.
Więc owszem,film zasługuje na wysoką ocenę ;)

ocenił(a) film na 7
royo_lilith

Nie lubię takich filmów, bo są zbyt depresyjne dla mnie. Życie i tak jest dość ciężkie więc nie muszę sobie tego jeszcze przypominać na ekranie. Jednakże uczciwie trzeba przyznać, że to dobry film z doskonałymi rolami aktorów. Szczególnie znamienna jest scena jakiejś imprezy, na której mąż rodziny gada ze swoim niby kumplem o pożyczce, a ten odmawia
i opieprza go o to, że w ogóle wziął kredyt na mieszkanie zamiast na rozkręcenie własnego biznesu! Albo ta kochanka męża, która ma czelność odpowiadać żonie, że w tych sprawach nie umie dawać rad i nie wie co powiedzieć. Piękny przykład amoralnego zachowania i niedojrzałości dorosłej przecież kobiety, która odbija męża drugiej.
Po prostu jak wpadniesz w kłopoty, to jesteś sam i nie masz już przyjaciół - świetnie to zostało przedstawione przez reżysera. Ogólnie można rzec, że wszystkie postacie w filmie są mocno żenującymi i odrażającymi kreaturami zasługującymi na eksterminację.
Oglądanie tego obrazu autentycznie boli.

ocenił(a) film na 9
yossarian1

Ja z kolei bardzo lubię takie filmy. Są budujące. Po zakończeniu pomyślałem sobie: moje życie jest bardzo szczęśliwe, nie mam długów, nieplanowanych dzieci... i tak dalej

Pozdrawiam

użytkownik usunięty
royo_lilith

,,...Beata to jakaś mimoza,która się tylko ogląda,kto za nią załatwi wszystkie sprawy i powie w jaki sposób ma oddychać...''
Nie zgadzam się. Ona po prostu nie miała żadnych argumentów. Próbowała się postawić ale nie otrzymała żadnego wsparcia ani ze strony męża, ani własnej rodziny. Z dwójką małych dzieci, długami, niewiernym mężem, który nie wytrzymał napięcia i stał się skur**elem- została zupełnie sama- na dodatek na łasce teściowej. Nie była mimozą tylko najzwyczajniej w świecie załamała się i straciła siłę do czegokolwiek.