Zdecydowanie "Plac Zbawiciela" zasługuje na wszystkie nagrody i wyróżnienia jakie otrzymał w zeszłym roku. Prawdę powiedziawszy nie spodziewałem się jednak, że jest on aż tak dobrym filmem.
W gruncie rzeczy, co nie zdarza mi się często, nie mam się do czego przyczepić.
"Plac Zbawiciela" rozpoczyna się od kilku na pozór niezwiązanych ze sobą, luźnych scen pokazujących nam życie bohaterów - Beaty, Bartka i Teresy, którzy po tym jak bankrutuje deweloper u którego kupili swoje nowe mieszkanie, będą skazani na życie ze sobą po jednym dachem. Od tej chwili rozpoczyna się powolna destrukcja małżeństwa Beaty i Bartka. Krauzowie pokazują nam powolny rozpad rodziny, który zostaje zapoczątkowany przez teściową, a który nieco później zostaje przyspieszony przez męża. Pokazują jak łatwo i niby niczym szczególnym można upodlić człowieka, raniąc go zwykłym słowem, każdego dnia. Pokazują prywatne tortury jakie przeżywa Beata z powodu teściowej, która krytykuje wszystko czego dziewczyna się dotknie oraz mąż, który zachowuje się jak dzieciak, a nie dorosły mężczyzna, nie potrafiący obronić swojej żony, a wkrótce decydujący się na odejście. Widzimy jak dziewczyna z dnia na dzień pogrąża się we wszechogarniającej bezradności nie wiedząc jak sobie dalej radzić, jak żyć?
Ogromne brawa dla aktorów nie tylko głównych ale i pobocznych. Chyba wszyscy spisali się tu fantastycznie. Na szczególną uwagę zasługują jednak dwie panie - Jowita Budnik oraz Ewa Wencel, których role są popisowe, stworzyły niesamowite kreacje i razem tworzą niezapomniany duet.
Świetna muzyka Pawła Szymańskiego oraz porządne zdjęcia Wojciecha Staronia tworzą bardzo hermetyczny i przejmująco smutny klimat filmu. Filmu który pokazuje dzisiejszą chorą, szarą, polską rzeczywistość, w której liczy się jedynie moje JA. Ponadto na pochwałę, zasługuje (co jest przekleństwem w innych polskich filmach, a w "Placu Zbawiciela" jest na wysokim poziomie) czyli dźwięk - wreszcie słyszymy to co mówią aktorzy, a nie wszystko dookoła.
Krauzowie napisali świetny scenariusz (unikający łopatologii oraz mówienia wprost) i nakręcili dość powolny ale poruszający film o ogromnym napięciu, przekazujący widzom wielkie emocje. Wszystkie sceny są niesamowicie naturalne, a dialogi jakby wyjęte z życia codziennego, tak jakbyśmy byli naocznymi świadkami wydarzeń. Stworzyli wreszcie normalny, polski film, bez ubarwiania rzeczywistości, product placementu i pseudofilozofowania. Za to wielkie brawa.
Można by co prawda ponarzekać, że w filmie pojawia się kilka niepotrzebnych, albo trochę niezrozumiałych scen, lecz to byłoby jedynie czepianie się, a w porównaniu do całościowego obrazu filmu ten minus jest tak mały, ze go prawie nie ma. Także w pewnym momencie może drażnić trochę ilość nieszczęść która sypie się na bohaterów, ale ten argument też jest bezpodstawny gdyż film jest w dużej mierze nakręcony na faktach.
9/10 powoli zaczynam odzyskiwać wiarę w polskie filmy
Yeah, film wymiata :( smutny jak choolera ale b. dobry!
Pokazuje jaka moze byc zwykle nieudane zycie brutalne. Nie trzeba krwi zeby byl horror :/ Film wstrząsa. A ten facet to przegial ;/ Wybral se taka zone, zrobil dzieciaki to niech z nimi bedzie a nie spitala i rozwod. Co niektorzy ludzie maja mocno nasr*ne we lbach.