Czy tylko mi ten film się nie podobał?? Muzyka na początku i na końcu była strasznie irytująca, w pozostałej części chyba taka jak powinna (jest, ale 'nie rzuca' się w uszy). Fabuła może i nawet ciekawa, ale jakoś tak mdle opowiedziana. Postacie trochę zbyt przerysowane, niby nic im nie można zarzucić, ale cały czas mam wrażenie, że ta historia jest taka oderwana od rzeczywistości (może to efekt zbytniego wyidealizowania, dopięcia wszystkiego na ostatni guzik i jeszcze ciut). No i do tego sposób opowiedzenia planu napadu, jakoś mi nie podszedł. Szczególnie źle na odbiór całości wpłynęło wsuwanie wstawek z przesłuchań, oglądając je miało się wrażenie, że właśnie eliminuje się kolejnych podejrzanych z grona tych wypuszczonych a tu raptem okazuje się, że niepotrzebnie się głowiliśmy, bo jeszcze nie było żadnych przesłuchań. Nie dostrzegam w tym filmie nic nadzwyczajnego, ale też nie żałuję, że go obejrzałem, ogarnia mnie taka nijakość po seansie a to nie przemawia na korzyść obrazu. Na pewno drugi raz go nie obejrzę.
Jak dla mnie Plan mocno-Niedoskonały.
Po filmie oczekiwałem mistrzowskiej intrygi i akcji w banku dopiętej do ostatniej niteczki. Na pierwszy rzut oka mogło by się tak wydawać, ale w sumie to raczej kiszka wyszła. Nie wiem co tak "doskonałego" było w tym napadzie. Zaprawdę ochrona w jakimkolwiek poważniejszym banku nie zareagowałaby na faceta w roboczych ciuszkach przez parę minut rozkładającego jakieś lampy na środku hali? Naprawdę facet w zamknięciu przez 5 dni nie zostawił żadnych śladów DNA? Przecież to śmieszne. Policjanci tak łatwo nabrali się na numer z przemówieniem prezydenta? Raz że wypuszczeni zakładnicy zaświadczą, że agresorzy rozmawiają po angielsku więc skąd nagle albański? A co najważniejsze - nawet nie znając języka chyba nawet laik rozróżni intonację oficjalnego przemówienia oraz zwyczajnej rozmowy napastników. Poza tym przemówienie to monolog, zaskakujące że nikt z detektywów nie zauważył braku dodatkowych głosów. No i sam motyw "kto jest kto" - wydaje mi się że problem wyłuskania włamywaczy spośród opuszczających bank osób nie powinien być aż tak trudny. Tam było ze 40 osób, odejmując pracowników, stojących w kolejce, wypuszczonych itd zostałoby pewnie 5-15 podejrzanych. Problem znaleźć wśród nich 4-5 tych właściwych? W filmie było to wyjaśnione chęcią zatuszowania sprawy. Heh, i żaden upierdliwy dziennikarz zapewne nie zainteresuje się potem sprawą spektakularnego włamania do wielkiego banku, gdzie policja umarza sprawę. Oj bo uwierzę.
A już motyw opuszczenia banku przez ostatniego z agresorów... Taaak, facet w śmierdzących ciuchach, z jakimiś pakunkami wychodzi głównym wejściem nie sprawdzany przez nikogo. Dodatkowo potrąca detektywa ryzykując wpadkę tylko po to by dać mu cichaczem brylancik na pierścionek zaręczynowy. No po prostu słodkie i romantyczne.
Na piątkowe odmóżdżenie przy butelce piwa akurat. U mnie ląduje w szufladzie w kategorii "naprawdę nic szczególnego".