film okazał sie być totalnym przeciętniakiem. muzyka na wjazd(na koniec zresztą też) to jakies totalne nieporozumienie, teksty naciągane do maksimum więc scenariusz tez nie zasluguje na nagrody. Najbardziej jednak zniszczył mnie montaż. Pożal się boze!!! W niektórych momentach to aż miałem ochote wyjść, tak rażące to było. Motyw kiedy Denzel Washington "płynie do banku" na tle przesuwających się NYPDowców przypomina finałową scenę z Gladiatora, w której Russell Crowe dokładnie tak samo "płynie do królestwa niebieskiego" na tle płatków róży. Oczywiście nie mam nic do zarzucenia filmowi Scott'a bo to było 6 lat temu. Ale hello!!!!!!!! mamy rok 2006 - jak można pozwolić sobie na taki błąd??
Zakończenie jest tak pospolite, że aż mnie zaskoczyło. wszystko się udaje, rabuś wychodzi z łupem i podrzuca swojemu "wrogowi"-detektywowi bonus,a ten się uśmiecha co sugeruje, że zaczynają sie lubic. LUDZIE!!! takich zakończeń jest od groma. jak Lee mógł to tak zostawić? W moich oczach stracił bardzo dużo. Co do reszty to narazie nie mam zastrzeżeń, ale może dlatego ze jestem swiezo po obejrzeniu. jak mi sie coś przypomni to nie omieszkam napisać, bo naprawde mam ochote sie wyrzyć na tym filmie. spodziewalem sie czegos zupełnie lepszego. Według mnie nie warto isc do kina.
W każdym razie Spike Lee zdecydowanie nie popisał się tym filmem a na nagrody nie ma co liczyć.