W końcu jest romantycznie, nastrojowo, jest On i jest Ona, a między nimi pozorny konflikt. Jest moc świątecznych piosenek i przeurocza Warszawa, a jednak TO WSZYSTKO JEST TAKIE SZTUCZNE !!!! Film nie jest zły, ale gdyby podgonić trochę akcję, która zaczyna się wlec, wymienić Więdłochę, która nie umie grać na jakąś inną aktorkę, tam samo Miko na kogoś bardziej przekonującego. Najmocniejszą stroną filmu jest jak zawsze dobry Stuhr, świetny Karolak. I to właśnie z tym ostatnim związane są najlepsze sceny w filmie. Z całości jednak zrobiono kolejny marketingowy produkt dla mas, w którym reklamuje się Audi, Princessa i inni, żeby ludzie poszli milionowym tłumem do kina. Zauważalny jest ten sam schemat jak w przypadku Listów do M. Mam nawet wrażenie, że to prawie to samo kino, tak jakby po Listach do M ktoś wymyślił przepis na przyciągnięcie do kin rzeszy ludzi, tyle tylko, że po kolejnym kawałku takiego samego dania chce się już tylko beknąć.