http://www.hollywoodreporter.com/news/steven-spielberg-direct-sci-fi-784370

Nie, biorąc pod uwagę jak reżyseruje w kratke przez ostatnie 15 lat

Trza mieć nadzieję

Też jestem na nie, powtórzę to co napisałem pod newsem tutaj: "Jestem bardzo ale to bardzo na nie. Steven Spielberg wypalił się do cna. Nie potrafi dostarczyć już rozrywki na przyzwoitym poziomie czego dowodem niech będą Jego dzieła od roku 2008, dla niektórych to i od 2005, chociaż Jego "Wojna światów" nie była taka znowu zła więc od 2008 roku kiedy wydalił z siebie kolejnego Indianę Jonesa. Obrzydliwe CGI, marny scenariusz i ja mam się cieszyć że ten do cna wypalony reżyser, który stworzył takie coś jak "Lincoln" ma być idealnym kandydatem? W życiu! Nie było gorszego wyboru na autora ekranizacji mojej ulubionej książki. Katastrofa, zaraz zrobią reeboot :/"
Co mogę dodać jeszcze do tego co napisałem? To że książka Ernesta Clinea zasługuje na reżysera, który nie tylko doskonale zna warsztat ale , który też jest geekiem kochajacym lata 80-te. Tylko wówczas ta ekranizacja będzie udana w innym wypadku nie widzę tego, czuję więc że zramolały Stefan zrobi kolejny marny film , takie sadzi od 2008 roku, pryzkre.

Nieźle? Lepiej być nie mogło. Kto zrobi lepiej przygodówkę w sosie lat 80 niż twórca Indiany Jonesa, Szczęk, E.T.? Coś czuję że to będzie jeden z najbardziej rozrywkowych filmów ostatniej dekady - książka np. była cudowna.

Nieźle, bo obecne dokonania Spielberga już aż tak wielkim optymizmem nie napawają. Co nie zmienia faktu, że Player One to dla mnie książka nie do sfilmowania i jeżeli Spielbergowi udałoby się stworzyć coś dobrego to byłby to wielki sukces.

Obecne dokonania Spielberga czyli co? Że Lincoln był słaby? Daj spokój, Spielberg ma się lepiej niż kiedykolwiek, a jeśli film jest przeciętny to zawsze jest to wina scenariusza (war horse), spielberg na szczęście nie jest drugim Lucasem i w ostatnich czasach nie nakręcił żadnego typowo złego filmu.

Lincoln był świetny, ale to kompletnie inny film. War Horse był tylko dobry, a i to głównie dzięki łzawości którą lubię, nowy Indiana to nie to samo co stary, a Tintin też niczym nie zachwycił

Nowy Indiana to nie to samo bo po prostu nie miał być tym samym. Pierwsze trzy części to hołd niedzielnym pulpowym serialom przygodowym dla całej familii, część czwarta jest zrobiona w konwencji typowego sci-fi z lat 50, i buduje klimat jak ten z Quatermass Xperiment czy Them! co znaczy że odważniej korzysta z poetyki kiczu i ma mocny fundament w zimnej wojnie i tej całej fascynacji UFO popularnej w tamtych czasach.