Wielki atut filmu: piękne krajobrazy, nieźle się rozwijająca akcja mimo dosyć drętwego scenariusza i skostniałej gry aktorów - ale to nie dziwi jest przecież mroźna zima. Tym niemniej mamy tam dziwne sceny jak zapadnięcie się lodu mimo, że bohaterom nawet brwi zamarzały a śnieg skrzypiał jak przy dziesięciostopniowym mrozie.
Obozy surwiwalowe to coś co występuje w przyrodzie zatem film mógł być porządnym, realistycznym thrillerem ale zamiast tego wyszedł ideologiczny gniot z przesłaniem, że kobieta też może być wojownikiem, tylko musi chcieć, no i musi mieć przeszkolenie praktyczne w armii.
Jaką ty tam ideologię zobaczyłeś? A nie było trochę tak że Antoine przez cały film jest jakby głównym bohaterem, a tu pod koniec klops i już nie jest?
Też byłam zaskoczona, bo to jakby z jego perspektywy był film pokazywany. Jego rodzina, przygotowania, a tu takie coś.