...ale niestety poczucie dobrego smaku mi nie pozwoli.To dziwne,bo zazwyczaj staram się
znaleźć choć jeden drobny akcent(jeden pozytywny dialog,choć jedno słowo,ładna buzia
czy inna podobna pierdoła).Przy tej produkcji jestem niestety bezradny-
amatorstwo,beztalencie,totalna głupota,żenujące dialogi,Michael Jai White ze swoją miną to
zbyt wiele jak dla mojej,co by nie powiedzieć, szerokiej tolerancji.
Jednak na koniec znalazłem światełko w tunelu-napisy końcowe.HURRA,KONIEC
KOSZMARU.
Po 'nie złej' jedynce również liczyłem, że ktoś wyciągnie wnioski, poprawi błędy i stworzy naprawdę fajny film. Ale się przeliczyłem.
Nie rozumiem dlaczego amerykanie tak bardzo lubią oglądać filmy o studentach, to było jak połączenie american pie i mma, koleś z buźką piękniejszą niż niejedna dziewczyna chce być wojownikiem, do tego oczywiście nie mogło zabraknąć tematu gejów, bo jego tatuś jest gejem i on chce pokazać, że jest mężczyzną, dialogi a'la "...ale oni są przystojni, takim to mogłabym codziennie dawać..." - żenada. No i wszystko jak zwykle w pięknej scenerii akademików uczelnianych. Ktoś wpadł na pomysł zróbmy wersję american pie o mma (mma jakie to teraz modne..), i kto się pod tym wszystkim podpisał - sam Michael Jai White, z całym szacunkiem dla osiągnięć sportowych i kulturystycznych, wstyd.
A ludzie śmieją się z Krwawego Sportu i filmów akcji ze Stallone'm i Arnoldem, ale tamte filmy miały ten magiczny klimat nawet jeśli były trochę kiczowate, a tutaj, weźmy garstkę młodziaszków, fajnych dup, dwóch wojowników i mamy film mma oczywiście w stylu amerykańskim akademik, impreza, cycki, i fabuła z du*y wyciągnięta.