pozostała część fabuły leży. Póki się nie odzywają i skupiają się na treningu albo walkach nie jest źle choć dobrze też nie jest:) ale jak tylko zaczną coś mówić ma się ochotę przewinąć do następnej walki. Wszystko pozostałe jest tak sztuczne i drętwe, że aktorzy przypominają plastikowe manekiny z których wydobywają się dialogi pisane przez uczniów podstawówki.
Sprawdziłem dorobek Michael'a Jai White'a jako reżysera z tego co jest umieszczone na filmwebie wynika, że po raz pierwszy próbował swoich sił w tej roli. Po tym filmie przyszłości w tym kierunku mu nie wróżę. Pewnie lepiej by było dla niego jakby pozostał przy aktorstwie, choć muszę się przyznać że nie przepadam za jego kreacjami.
dokładnie
wogóle czwórka trenowana przez Whitea, dochodzi do półfinału, przecież to malo realne, nawet jakby byli najlepsi, to najprawdopodobniej ktos wcześniej by na siebie trafił.
Kolo od komiksów po paru treningach jak walczy:) jasne
a teksty, brak słów, jeszcze koniec, te telefony do ojca, i bodajże od promotora:) wszystko sie kończy ,pięknie i szczęśliwie:) dobre
Fabularnie oby dwie typowe american-story, jedynka jednak aktorsko bardziej przekonująca, natomiast w dwójeczce technicznie lepiej zagrane walki, nawet realistycznie to wygląda, fajne scenki, parę osób ze sceny sztuk walki, przyjemnie się ogląda.