film, ktorego akcja rozgrywa sie pare dni po wojnie libanskiej z roku 2006, w ramach ktorej Izrael walczyl glownie ze sponsorowanymi przez Iran terrorystami z Hezbollahu; pomimo tego, ze naloty trwaly "tylko" 33 dni cale poludnie Libanu zostalo doslownie zmasakrowane; film jest krecony miejscami w konwencji (para)dokumentalnej, a czasami wrecz wykorzystuje autentyczne zdjecia agencyjne; daje to wrazenie absolutnego autentyzmu; szczegolnie wrazenie robia wraki domow oraz rozwalone mosty lub doslownie konczace sie drogi, bo reszta stanowi wielkie gruzowisko; calosc sprawia wrazenie jak pobojowisko w jakims filmie katastroficznym, tylko ze tu oznacza to tragedie wielu ludzi;
jedna z nich jest tematem filmu; bohaterka filmu jest piekna Libanka, ktora od jakiegos juz czasu mieszka poza swoim krajem urodzenia, gdzie dobrze jej sie wiedze biznesowo, choc nie najlepiej rodzinnie; do Libanu przyjezdza odnalezc swojego synka, ktory przebywal przez ostatni miesiac u rodziny bo matka chciala oszczedzic mu przykrosci w obserwowaniu rozwodu rodzicow; na niebezpieczne poludnie godzi sie jechac z nia po dziecko, za pozadna kase, pewien taksowkarz; jego poczatkowy woal cynika z czasem opadnie, a pod nim objawi sie ktos bardzo wrazliwy;
wszystko to wyglada do pewnego momentu dosc sztampowo; realizacyjnie przypominal mi swoja naturalistyczna miejscami konwencja i absolutnym realizmem Kandahar;
interesujace i dosc przewrotne zakonczenie okaze sie jednak dosc zaskakujace ze wzgledu na swoja niejednoznacznosc; z jednej strony daje nadzieje, ale z drugiej obnazy wojenny koszmar;
serdecznie polecam; dla mnie 8/10
Nic dodać, nic ująć:) Dziś "leciała" premiera na Kulturze, pewnie będą powtórki, polecam.
No ja też na 8 tego nie oceniam. Dałam 7, ale takie dobre, mocne 7:) Swoją drogą, ostatnio sporo produkcji z krajów Bliskiego Wschodu, które z pewnością zasługują na uwagę.