Radze filmwebowiczom dawac bardziej rozsadne oceny. Narobiliscie mi apetytu - po przeczytaniu waszych opisow mialam nadzieje na kolejne "Ukryte pragnienia", a tu taka typowo ameryknaska komedia romantyczna... Bylo wiele momentow, ktore moglyby byc pretekstem do bystrych spostrzezenian na temat zycia, czy tez byc wnikliwa obserwacja mentalnosci roznych narodow, niestety rezyser (czy tez predzej scenarzysta) w duzej mierze nie wykorzystal tej okazji i opowiedzial cala historie pobieżnie, bez jakis glebszych przemyslen, momentami wrecz stereotypowo... Polski watek choc byl milym zaskoczeniem ("czy twoj przyaciel ma dyplom elektryka? nie - ma dyplom profesora literatury"...;DDD) - widac autor scenariusza na parwde mial w zyciu cokolwiek do czynienia z polakami ;) - to jednak nie zostal na tyle rozwiniety, aby faktycznie stac sie ciekawym i zabawnym szkicem naszych rodakow... to samo z wlochami - typowo amerykanskie spojrzenie na europejczykow... A szkoda przeciez to taki dobry temat na niezliczone gagi :(

Ogolnie nie oceniam filmu jako zupelnie banalny czy kiepski - on nie jest po prostu dobry. Zachwyci moze malo wyrobionego widza (zwlaszcza plci pieknej), natomiast kompletnie nie wzruszy kogos kto oglada troche wiecej niz komedyjki z Sandrą Bullock... No niestety prezentuje on typowe malo odkrywcze ujecie europy amerykanskimi oczami w typowo ameryknskim stylu, no moze ciupinke przygaszonym jak na tamtejsze kino, ale wciaz to nie to... Krotko podsumowujac: idealny dodatek do "Naj"

PS
Ufff... jak dobrze ze przynajmniej nie bylo happy endu, bo to juz by bylo nie do zniesienia!