Przyzwyczajony jestem do trochę inaczej zrealizowanych filmów obyczajowych.Trochę
przewidywalne są tutaj te problemy. Jednak w filmach obyczajowych chyba o to chodzi, aby
tyczyły się każdego z nas. Piękna sceneria, klimat, no i wszędbylski motyw Polski. Aktorzy
wybrani do filmu byli całkiem podobni do naszych rodaków.
Przyznaję się, że nie wciągnął mnie tak by oglądać non stop, ale niespecjalnie przewijał się w
filmie motyw zdobywania weny. Autorka skupiła się na własnym życiu kolejny raz się potykając,
dowiadując się o rodzinie wiele od Polskich robotników.
Swoją drogą film pokazuje częściowo sytuację imigrantów, szkoda, że nas pod tym względem
w niespecjalnie pozytywnym świetle. Do plusów należy zaliczyć jeszcze radość głównej bohaterki, dobrze zagrana.
Ocena subiektywna, na ile oglądałem: 5,5-6/10
Mnie ten film skłonił do refleksji.
Przypomniał, że często szczęście jest na wyciągnięcie ręki, ale go nie dostrzegamy. Czasem też dążymy do wielkiego szczęścia, a nie widzimy małych dobrych rzeczy, które nas otaczają lub spotykają.
I jeszcze jedna kwestia, którą w filmie tłumaczy motyw biedronek :)
Polecam film "Dobry Rok". O niebo lepszy, a powyższy komentarz byłby jedynie wstępem do oceny tego co można z niego wyciągnąć.
A dla mnie bardzo dobry, zbyt dobry bo do niego nie wracać. To jeden z tych filmów do których często się powraca, za którymi się tęskni. Jest pełen pozytywnej energii, optymistyczny, refleksyjny, wrażliwy, uczuciowy, serdeczny, kulturalny, momentami zwariowany, ten film zawiera wszystko co najlepsze i najwartościowsze dla człowieka. A Diane Lane to perła, cudowna kobieta. W ogóle obsada była trafiona, każdy mniejszą czy większą rolę zagrał ciekawie. Wątek z polskimi pracownikami jest w porządku, już dosyć tych ciągłych docinków do rodaków. "Dobry Rok" widziałam, podobał mi się, ale nie ma tej siły co "Pod Słońcem Toskanii".