przeżyłem ogladając ten film - zaskakujący fabułą, aktorstwem - niby profesjonalnym, a z drugiej strony sprawiającym wrażenie jakby film był kręcony "na żywca" - bez dubli i ze sporą dozą improwizacji... nie, naprawdę przyjeny w odbiorze, pozytywnie nastrający i no i inny od szybkich sensacyjnych hitów kinowych , jakimi raczyłem swoje skołatane nerwy ostatnio.....No i pewnie ziemia w Toscanii po tym filmie skoczyła w górę, a spragnieni zagraniczni turyści wykupili już wszystkie walące się rudery na odludziach i prowincji, ku swemu późniejszemu utrapieniu (w myśl zasady że życie to nie film) i ku uciesze włoskich właścicieli ziemskich, którzy się pozbyli niezbywalnych do tej pory domów i ziemi.
A może film był przez nich zlecony....?
Co? spiskowa teoria dziejów?