do mnie jakoś nie trafia. Nie ma tam na szczęście debilnych dialogów czy humoru poniżej pasa, ale komedia romatantyczna, hmm, w tym wypadku powinno się to nazywać "film romantyczny", wg mnie oczywiście. Nie zaśmiewałam się, raczej kilka razy uśmiechnęłam.
A końcówka.... No brakowało jeszcze, żeby wspólnie zjedli jedną nitkę makaronu spaghetti, jak u Disneya.