Głośny, swego czasu budzący wiele kontrowersji, obraz Michaela Powella. Hołubiony przez horroro-fanów jako protoplasta późniejszych slasherów. Pominąwszy kwestie "historyczne", jest to przede wszystkim świetnie zrealizowany dreszczowiec. Dzisiejszemu widzowi może wydać się nadto archaiczny, po latach wyraźniej widać także pewne niedociągnięcia, jednak jego niezaprzeczalne atuty pozostają nadal aktualne. Jest tu wyjątkowo gęsty klimat i naprawdę duża doza napięcia. Oraz magnetyczny Karl Boehm w roli głównej - aryjski potwór, który budzi na przemian przerażenie i współczucie. No i wpisany między wiersze komentarz co do natury kina jako medium stworzonego z chorobliwej potrzeby voyeurysmu. Mocne, wyraziste, nawet jeśli nie szokuje już tak jak w momencie premiery.