Jestem na 20 minucie filmu i zastanawiam się nad zarzuceniem go. Warstwa psychologiczna bohaterów, póki co niemal nie istnieje. Jedynie pilot helikoptera okazuje jakieś emocje i ludzkie odruchy, reszta zachowuje się jak bohaterowie gry komputerowej. Prędkość rozwiązania zagadki dot. wyspy błyskawiczna, gdy do akcji wszedł ojczym, niczym zadanie dla przedszkolaków. Do tego pasujące do siebie mapy w drukowanych książkach i nikt tej zagadki rozgryźć nie umiał, łącznie z wydawcami tych książek, którzy je wydrukowali? Heh... no taki trochę infantylny ten film...