PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=686778}

Podróż na sto stóp

The Hundred-Foot Journey
2014
7,2 45 tys. ocen
7,2 10 1 44767
5,9 8 krytyków
Podróż na sto stóp
powrót do forum filmu Podróż na sto stóp

Przed przystąpieniem do nowego filmu Lasse Hallströma musimy zadać sobie dwa pytania. Czy nie zasiadamy w fotelu z pustym żołądkiem, a jeżeli tak, to jak bogata w produkty jest nasza lodówka? Kto wie, czy kulinarne frykasy bijące z ekranu (cóż by to były za zapachy) nie uruchomią naszej wyobraźni i nie połechtają kubków smakowych do tego stopnia, że z szybkością wygłodniałego zwierza, pobiegniemy w stronę kuchni. Prawdę mówiąc gdzieś pomiędzy logo wytwórni, a napisami początkowymi, twórcy powinni zamieścić planszę z informacją: ''W trakcie seansu możliwe jest wystąpienie napadu głodu''.
Szwed podjął się realizacji bardzo prostego w swojej wymowie i mocno banalnego scenariusza Stevena Knighta. Po jakże nieudanej ''Bezpiecznej przystani'', reżyser takich filmów jak ''Czekolada'', ''Mój przyjaciel Hachiko'', czy w końcu kapitalnego ''Co gryzie Gilberta Grape'a '', dosyć subtelnie i z wielką ostrożnością chce wkupić się ponownie w łaski widzów. I prawidłowo, bo kredyt zaufania mógłby zostać nadwyrężony, gdyby Hallström rzucił się z od razu ''na głęboką wodę'' z czymś, co okazałoby się kolejnym niewypałem. Jeszcze przyjdzie na to czas, by pokusić się o coś mniej banalnego.
Modny od pewnego czasu trend w kinie ''na jedzenie'', sprawdza się coraz lepiej zyskując nowych wielbicieli. Bo jak nie inaczej trafić do serca, niż poprzez ...żołądek.
Tu mamy do czynienia z ekstrawagancką kuchnią francuską oraz orientalnymi potrawami hinduskimi. Co, gdyby trochę poeksperymentować i połączyć pewne składniki obu tych jakże różnych kuchni? Czyż nie jest najważniejszym rozwijanie się w każdej dziedzinie, gdzie tylko jest to możliwe?
''Podróż na sto stóp'' to także zderzenie się dwóch odmiennych kultur i obyczajów. Sam motyw znalezienia się rodziny z Indii w tym wyjątkowym miejscu, jest mocno nadwyrężonym przypadkiem – cudownym zbiegiem okoliczności. Początkowo obie strony nie spoglądają przychylnie na konkurencyjne biznesy prężące się po przeciwnych stronach ulicy.
Hindusi próbując się wbić ''na rynek'', zdają sobie sprawę z tego, iż nie będzie łatwo przekonać lokalną społeczność do np. curry, kurczaka tandoori, czy sambaru, a więc dań regionalnych, które podróżują wraz z nimi z ich kontynentu. Madame Mallory ma również powody do niepokoju. Sto stóp od jej lokalu wyróżnionego gwiazdką Michelin rośnie jakby nie patrzył ...konkurencja.
Między ‘’głowami rodzin’’ zaczynają się złośliwości i ataki słowne, które dosyć szybko przechodzą w próby zniechęcenia, a kończą na aktach wandalizmu. Wszystko to odbywa się według starego jak świat, utartego przepisu, krok po kroku, przypominającego znane nam danie z książki kucharskiej.
Tak więc jest naiwnie, banalnie, ''podręcznikowo'' (od tak prostej historii mógłby zacząć niedoświadczony reżyser, który miałby obawy przed mocniejszym wejściem w świat kina), ale jest przede wszystkim sympatycznie, ciepło, radośnie, (nawet) magicznie i niekiedy komediowo. Ma się wrażenie, iż Lasse Hallström został prekursorem nowego kulinarno - obyczajowego gatunku w kinie.
''Podróż na sto stóp'' to wiele pozytywnych wibracji, masa pastelowych kolorów stojących naprzeciw stonowanym skromnym barwom, ostre zapachy w połączeniu z subtelnością, a także elegancka (stanowcza, ale i potrafiąca iść na kompromis) Hellen Mirren i cudna rodzina Hassana z Mahirą (Farzana Dua Elahe) na czele. Są również trwałe więzi rodzinne, rozwój i doskonalenie się, pasja oraz słodko - promienista Marguerite.
Ktoś kto wierzy w przeznaczenie, uwierzy i w tę historię. Pozostali mogą bawić się całkiem nieźle, wiedząc, że i tak obcują z bajką dla ''dorosłych''.
Oglądając tę historyjkę, ma się nieodparte wrażenie, iż twórcy chcieli, byśmy sami nią ...kierowali. Mimo tego, to nadal przyjemne kino. 6/10.