Nie wiem co ta osoba miała w bani, pisząc cykl książek o psychopatycznym mordercy ...
Gloryfikacja zła w czystej postaci ...
Jedyna dobra adaptacja jej książki to ta z 1960 roku z Alanem Delon ... Gdzie na samym końcu odnosimy wrażenie, że policja łapie tego skur--w--ysyna i psychopata poniesie karę za swoje zbrodnie!

W tym odcinku adaptacji, widza traktuje się jak idiotę! Trup zakopany płciutko i psy, które znajdują tupecik, nie są w stanie wykopać trupa leżącego tuż pod ich nosem ...
Dziewczyna zakochana w głównym bohaterze czyli Tomie, tęmpa jak siekiera do rąbania cukru! I do tego kompletnie ślepa!
Policja tutaj przedstawiona jak kompletni idioci ... Niby inspektor Scotland Yardu jest w stanie powiązać koniec z końcem, ale za każdym razem spóźnia się ... Mając dostateczną ilość informacji, nie może zdobyć twardych dowodów przeciwko mordercy, nawet jadąc za Tomem, gubi go na kilkanaście minut, kiedy to psychopata może upozorować wypadek!
Raz jeszcze podkreślam, jako widz jestem potraktowany jak debil!

Film jako całość okej, to znaczy gra aktorów itd., ale nienawidzę kiedy na końcu zwycięża psychopatyczne zło!