na starcie filmu pan bobr wydawal mi sie zenujacy...ciekawa historia z glupim i naciaganym pomyslem na realizacje postaci futrzaka jako alter ego Waltera...cierpiacego na depresje. Jednakze z biegiem kolejnych wydarzen w filmie zaczalem uswiadamiac sobie, ze traktowanie pana bobra niepowaznie jest niepoprawne, bo niezwykle wyraznie pokazal nam - widzom, z jak bardzo zaawansowana depresja zmaga sie Walter...Jednak uswiadomila mi to dopiero scena w garazu...ktora wplynela na koncowa ocene tego dobrego kina...na plus rowniez swietny soundtrack, a takze fajnie ukazane relacje rodzinne panstwa Black. Film porusza, smieszy i wzrusza :) polecam