ale z elementem mistrzowskim, bo żeby w tak długim filmie widz nie odczuwał żadnych emocji, to jest prawdziwa sztuka. Odtwórcy głównych ról przypominają współczesnych abnegatów, żeby nie powiedzieć meneli, zainteresowanych głównie paleniem trawki - jako twardzi wykonawcy wyroków śmierci są doskonale nieprzekonywujący; Płomień wygląda jak początkujący wokalista Simply Red i jest w 100% współczesny. Poszczególne zdarzenia w filmie sa oderwane od siebie, brak tu jakiejkolwiek ciągłości, czy spójności. Wyraźnie reżyser był pod wpływem Czarnej Księgi (filmu świetnego), ale poniósł kompletną klapę.
Kurza pacha, zgadzam się i nie.
Z jednej strony brak jakiejkolwiek organizacji ich działania, całkowity chaos, ale z drugiej strony, tak mogło właśnie wtedy wyglądać.
To znaczy jak?
Że poszukiwany za bardzo wysoką nagrodą i nieukrywający twarzy Płomień śmigał sobie po Danii jak ty po mieście? A do Szwecji jeżdził jak ty do Biedronki? Że regularnie popijał sobie w knajpie, gdzie większość gości to podejrzliwi gestapowcy? Że akcja w knajpie (polowanie na Hoffmanna) to kilkuminutowe strzelanie do kaczek i swobodne odejście? Że zasadzka na dwóch najbardziej poszukiwanych przez niemców "terrorystów" to paru durni w knajpie i nikogo na zewnątrz?
Nie sądzę.
Ten film jest tak słaby że szkoda o nim pisać.
Ot takie: przyszli, poszli, postrzelali, poszli, posiedzieli w samochodzie, poleżał w wannie, kobieta bzyknięta, zapalić fajkę, pogadać z gachem, pomachać córce, pojechać do Szwecji i tym podobne bzdety.
Klimat - 0
Fabuła - 0
Mikkelsen (mój ulubiony) - 0 (brak jakiejkolwiek złożoności czy głębi postaci, taki wiecznie spocony i nieobecny wzrokiem menel)
Praca kamery - 0 - Jezus Maria co to było? Żadnych łagodnych przejść, szerszej perspektywy, nic tylko najazd na twarz na cały kadr i tak większość filmu. Kamerzysta z łapanki?
Jedyny pozytyw tego filmu to taki, że po półtorej godziny oglądania dałem sobie spokój, a i tak się sobie dziwię, że nie przeskakiwałem scen.
Tu nie chodzi czy mam rację czy nie bo to tylko moja opinia.
Mnie się ten film bardzo niepodobał i to skomentowałem. Ty, generalnie, czujesz że to kupa, ale coś w tym filmie dostrzegasz na plus i takie twoje prawo.
Znam sporo filmów które są słabe ale coś w sobie mają, że oceniam je wyżej niż zasługują. A to ulubiony aktor/ka, a to że ciepły film, a to fabuła niezła tylko słabo zagrane. W tym przypadku (dla mnie) ten film nie zawierał nic na plus a za to wszystko na minus. Ale nawet nie chce mi się szukać czy to naprawdę na faktach.
Zgadzam się z Tobą, ja doszukałem się czegoś, za co lubię ten film, aczkolwiek jest to trochę powyżej poziomu naganności.
Drugą i inną sprawą już jest, czy rzeczywiście fabuła pokrywa się z faktami i myślę, że nie jeden historyk podarłby kota - tak już te filmy o jakichś bohaterach mają.