PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=837}

Podziemny krąg

Fight Club
8,3 628 338
ocen
8,3 10 1 628338
8,4 49
ocen krytyków
Podziemny krąg
powrót do forum filmu Podziemny krąg

Bardzo długo przekonywałam się, żeby obejrzeć "Podziemny krąg". Dużo osób mi go poleciło i nawet w rankingach zajmował wysokie pozycje. Obejrzałam i...w sumie nic nie poczułam, nic z niego nie wyniosłam i nie zrozumiałam jego sensu. Oczywiście to nie jest żaden atak z mojej strony, bo nigdy nie nazwałabym tego kiepskim albo złym filmem. Może po prostu nie trafił w mój gust. Nawet, jak dowiedziałam się, że Edward Norton i Brad Pitt to te same osoby, to pomyślałam tylko "o to ciekawe", ale nie było tego bum, tych emocji, których oczekuję od filmu. Widziałam tylko kolesi, którzy ciągle się naparzają i mężczyznę z problemami psychicznym, ale co w związku z tym? Na końcu dowiadujemy się, że bohater jednak jest chory, ale jaki z tego wniosek i co z tym dalej zrobić? I nawet ten Brad Pitt, które uwielbiam, jakoś mnie drażnił.

Drodzy Filmwebowicze, napiszcie mi, jak Wy widzicie ten film? Co w nim dostrzegacie? Co Was zachwyciło, a co Wam się nie podobało? Liczę na rzetelne wypowiedzi ;) Może dostrzegę w nim drugie dno!

ocenił(a) film na 10
wurtz

tak, dla facetów, masz jakiś problem

ocenił(a) film na 10

aha

ocenił(a) film na 10

huhuhu

ocenił(a) film na 10

Na jakiej podstawie twierdzisz, że to film tylko dla facetów?

użytkownik usunięty
Aneta_

Po obejrzeniu Fight Clubu zażartowałam, że to film o "solidarności testosteronu". To oczywiście uproszczenie. Ale coś w tym jest. Poważnie powiedziałabym raczej, że to film o męskiej inicjacji, która we współczesnym społeczeństwie (o czym napomyka Tyler) omija mężczyzn, nie następuje w momencie, w jakim powinna. Dlatego później ją sobie substytuują. Tak też jest z "Narratorem" - nie jest tym, kim chciałby, ale nawet nie jest tego świadomy. Za to - jak mówi psychologia - o wiele więcej wie o nas samych nasza podświadomość i jeśli nie udało jej się przebić z tym przekazem do naszej świadomości, zaczyna platać figle: depresje, nerwice, psychozy... rozszczepienia osobowości. Jednym ze znaczacych wątków jest ten, że ze wszystkich grup wsparcia, które odwiedza "Narrator" najbardziej akcentowana jest ta zrzeszająca mężczyzn cierpiących na raka jąder, niektórych już nawet - mówiąc brutalnie - wykastrowanych. "Narrator" uczęszcza tam, nie zdając sobie do końca sprawy, że sam jest także wykastrowany, tyle że w wymiarze mentalnym (tę "kastrację" dodatkowo podbija wysoki głos Nortona). Trudno jest przejść tę męską inicjację bez mentora, autorytetu, więc bohater go sobie tworzy we własnej głowie, sam stając się takim mentorem dla innych. Widzimy drogę, docieranie do najgłębszych pragnień, nie tylko męskich, ale zwyczajnie ludzkich.

Wszystko to stanowi temat bardzo CHWYTLIWY. Film podaje nam stare prawdy i półprawdy forsowane zewsząd przez rozmaite gwiazdy pop-psychologii w nowym opakowaniu. A opakowanie to jest piękne, wycyzelowane, może bardziej atrakcyjne od samej treści, niczym jajko Faberge, które pierwotnie miało być jedynie puzdereczkiem dla właściwego prezentu - opakowanie, które odwraca naszą uwagę od tego, że zawartość już wielokrotnie widzieliśmy. Świetne zdjęcia i montaż, przepiękna scenografia, znakomita gra aktorska, odrobina humoru na przełamanie napięcia, wiele szczegółów, rozrzuconych po fabule, tworzących inteligentną układankę, pociągający "psychodeliczny-ale-nie-za-bardzo-psychodeliczny" klimat. Film "mainstreamowy" i "alternatywny" zarazem. "Męski" ale nie "tylko dla mężczyzn".

Mnie jednak ten film NIE USATYSFAKCJONOWAŁ w 100% (choć nie mogę mu odmówić, że jest dobry). Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że z gracją ślizgał się po powierzchni, nie nurkując jednak ani razu w tę głęboką wodę. Czy bohater poznał prawdę o sobie czy tylko zmęczony życiem w niezgodzie ze (stłumionym) "ja" i własnymi (nieuświadomionymi) pragnieniami przerzuca się na skrajny biegun, omijając po drodze cały kościec tej prawdy? Nie wiem. Może to jeden w tych filmów (ale dotyczy to także książek, piosenek, spektakli teatralnych itp), na które trzeba trafić w odpowiednim momencie życia - takim, który najbardziej pozwala utożsamić się z ich treścią...?... Ale jeśli tak, to także nie przemawia najbardziej na jego korzyść, choć jednocześnie właśnie to przysparza mu tylu wielbicieli...

ocenił(a) film na 9
Aneta_

Niektórzy ludzie być może utożsamiają się z bohaterem granym przez Nortona. To co mówi Brad Pitt, z tym widzowie się zgadzają i porównują to do ich własnego życia i widzą w tym co mówi sporo racji. Też chcieliby wyładowywać stres i gniew poprzez bójki, po to aby przełamać rutynę i nudę, i aby "coś się działo".

użytkownik usunięty
Aneta_

ten film ma niewątpliwie drugie dno i mówi trochę o rozkładzie dzisiejszego społeczeństwa przez media, reklamy, korporacje; mi osobiście się podobał, ale bez ochów i achów, fanem Brada Pitta nie jestem i po tym filmie to się nie zmieniło, mniej jak 7/10 to bym jednak nie dał, bo co właściwie nie zagrało Tobie w tym filmie: scenariusz, reżyseria, montaż,muzyka, aktorstwo (mimo łaszącego się do kamery Pitta), jest co najmniej bardzo dobre, chyba miałeś za duże oczekiwania

ocenił(a) film na 7
Aneta_

Podpisuję się nogami i rękami pod twoją opinią ;)

ocenił(a) film na 7
Skril3x

Ja również

ocenił(a) film na 6
Aneta_

To jest chyba film dla sfrustrowanych ludzi pracujących w korporacjach, pędzących za pieniędzmi, znudzonych swoimi rodzinami, którzy chcieliby zmienić swoje życie, imponuje im anarchia, w której naprawdę robi się co się chce ALE brak im odwagi by zmienić swoje życie!
Dla kogoś kto nie ma z tym problemu i po prostu żyje jak chce film wydaje się dziwaczny, bójki kuriozalne a postać Nortona psychiczna.
Niemniej za dobrą realizację i wyjątkowy klimat 6/10

ocenił(a) film na 10
wojtekrot

To bardzo fajne kino. Dałem najwyższe oceny dwóm filmom. Jednemu ambitnemu, a drugiem komercyjnemu i to mój komercyjny numer jeden. Za przyjemność z seansu i sentyment. Właściwie teraz już tak nie kręci się filmów i za to lubię lata 90. Już na początku mamy czołówkę z napisami, która teraz rzadko jest przez twórców fajnie wykonywana. Fincher nigdy potem nie uzyskał takiej harmonii treści i formy. Norton był wówczas młodym, świetnie zapowiadającym się aktorem, a Pitt zaliczył postać, która pozostaje klasykiem jego kariery. Według mnie wszystko tu pasuje. Cała estetyka reżyserii i montażu jest bliska teledyskom i nadaje ten fajny klimat. Ścieżki dźwiękowej można słuchać osobno, jest bardzo sympatyczna. Trudno się nudzić, nawet znając książkę, gdzie pisarz serwuje nam spoiler z kina już na pierwszych stronach. Sama treść również jest mocno osadzona w latach 90, bo do nas estetyka korporacji jest dopiero od kilku lat. Sama idea kręgów jest jeszcze sprzed rewolucji portali społecznościowych i w tym też jest jakaś magia.

ocenił(a) film na 5
wojtekrot

Mam dokładnie te same odczucia po obejrzeniu filmu. Podobać się może chyba japiszonom, którzy nie wiedzą co zrobić ze swoim życiem.

Aneta_

Ogólnie film jest bardzo dobry. Ze znakomitymi rolami Nortona i Pitta. Jednakże nie rozumiem przesadnej gloryfikacji filmu. Spotkałem się nawet z komentarzami, że Fight Club to ich "osobista biblia".

ocenił(a) film na 10
Zalachow

Film po prostu obnaża głupotę tego świata i to jak jesteśmy podporządkowani pod rutynę naszego życia. Jak brak miłości i pustka wyjaławiają nasze życie, jak marki kierują naszym jestestwem i to jak ogólnie nic nie znaczymy w dużym łańcuchu ewolucji. Zatracamy się w nudnej codzienności zapominając lub nieodkrywając samych siebie i może tego jakimi ludźmi jesteśmy naprawdę. Film mówi też, że jesteśmy niewolnikami rzeczy. I to jest złe. Dopiero kiedy człowiek traci wszystko jest naprawdę wolny. To takie chore, ale filozoficznie zajebiste :)

W sumie Fajt Klab to taki Dzień Świra tylko, że z możliwością rozładowania stresu.

ocenił(a) film na 10
Aneta_

Film czerpie garsciami z filozofii Fryderyka Nietzschego. Zastanawiałem się czasami czy ten film nie jest jego filozofii - współczesną interpretacją. Od początku.

Narrator (jack) jest znudzony życiem. Praca, telewizja, nuda, monotonia, mierność. Został pożarty przez społeczność i to co ta społeczność (społeczeństwo niewolników o moralności 'niewolniczej' cyt. z filmu - "niewolnikow w krawatach") tworzy. Poddaje się schematom przez co nie może dać upustu swoim pragnieniom. Do tego ma bezsenność. Po czasie znajduje sposób na nią , tzn. grupy pomocy i tak dalej - współczucie (w filozofii Nietzsche współczucie zabija, niczego nie rozwiązuje tylko pozwala ci dalej być smutnym i dobitym, osłabia cię i zaraża). Jego sposób działa ale krótko (jego życie nadal się nie poprawia). Zrozumiał że to nic nie daje.

Po pewnym czasie spotyka tylera i tutaj zaczyna się zabawa. Z filmu aż wycieka filozofia Tylera (można go po Niczowemu określić ''nadczlowiekiem'') Tyler nie jest po prostu 'cool'. Jest kwintesencją zdrowego, pełnego witalnych sił, szczęśliwego i wyzwolonego człowieka. Tyler nie przestrzega zasad społecznych i nie wyznaje konformizmu. Pozostawia ogromne pole do spełnienia swoim żądzą. Pieprzy sie gdy chce, kradnie gdy chce, ubiera sie jak chce, zachowuje sie jak chce i robi co chce - każdy akt jego woli ulega spełnieniu i nie ma z tego powodu wyrzutów sumienia ( w filozofii Frydzia wyrzuty sumienia są zbednym atrybutem człowieka, są cechą ludzi o 'moralności niewolniczej' ktorzy uwazaja za sluszne nie to co chcą zrobić lecz to co społeczeństwo uważa że trzeba robić). W dodatku Tyler uwielbia siać zniszczenie i podczas trwania filmu robi to całkiem sukcesywnie.-> Nietzsche uważał że ludzie to zwierzęta więc powinni czerpać radość ze zniszczenia, prześladowania, mordowania, gwałcenia wtedy gdy tego chcą.

Tyler i Jack w końcu zakładają fight club w którym trwaja walki i z czasem przystepuje do klubu coraz wiecej osob. Po czasie fight club się rozrasta i poszerza swoje zadania. Teraz już nie chodzi o zwykle walki dajace radość dla ducha lecz o zniszczenie i zmiane społeczeństwa - projekt chaos. (tak, Nietzsche był anarchistą, w najczystszym tego słowa znaczeniu) Tyler chce wprowadzic chaos w społeczeństwo, zniszczyć wszystkie zasady, wszystkie normy i wytępić armię słabych ludzi którzy jedyne co potrafią to bycie miłym dla bliźniego i mowienie rozanca gdy jest smutno na duchu.

W filmie jest nawet scena w której Tyler polewa kwasem dłoń Jacka wypowiadajac slowa typu " Dopiero gdy stracimy wszystko, stajemy się zdolni do wszystkiego.'' Z tego co pamiętam u Nietzschego był chyba nawet identyczny cytat. W tej samej scenie Tyler mowi rowniez "Musisz zaakceptować ewentualność, że Bóg nie lubi cię, nigdy cię nie chciał i prawdopodobnie cię nienawidzi." Bóg jest symbolem chrześcijaństwa. Chrześcijanstwo wg. Frydzia jest kultem niewolnikow 'moralnosci niewolniczej' - stadnej. Czy Tyler zachowuje się po chrześcijansku ? Raczej nie. (Nietzsche był chyba najwiekszym krytykiem chrzescijanstwa wszech czasow).

Nietzsche rowniez był zwolennikiem ewolucji. Przekładał to również jako ważny aspekt naszego życia. Należy ewoluować. Należy wytępić słabych, by nie zarazili innych. Należy być silnym i drogą ewulocji dojść w koncu do 'nadczlowieka'. Cytat z filmu "Mówię: „Nigdy nie czuj się skończony”. Mówię: „Przestań być doskonały”. Mówię: „Ewoluujmy”."

"Spotykam najsilniejszych i najinteligentniejszych ludzi, jacy kiedykolwiek żyli – mówi, a jego twarz obramowują gwiazdy zaglądające przez szybę od strony kierowcy – i ci ludzie rozlewają paliwo na stacjach benzynowych albo usługują do stolików w restauracjach." - Co oznacza ten cytat w świetle filozofi Frydzia? Że społeczeństwo niewolników swoim charakterem nie daje możliwości wybicia się jednostką wyjątkowym - tym którzy mają stworzyć nadczłowieka.

W filmie również ogromny jest nacisk na krytykę konsumpcjonizmu. Taki bardziej 'dziesiejszy' problem. Współcześni ludzie którzy są pozbawieni świadomości wartości życia uciekaja do szukania wartosci w rzeczach, przedmiotach. Taki rodzaj ucieczki. Więc następnym razem możesz zwrócić uwagę cioci czy mamie że niepotrzebnie się denerwuje gdy znowu zostały okruchy na blacie w kuchni bo przecież to nie jest takie ważne! ;)

''Pociągnij za wajchę.
Wciśnij klawisz.
Nic z tego nie rozumiesz, a potem zwyczajnie umierasz.'' - Kolejny cytat. Nietzsche był ogromnym sceptykiem. Uważał że nie można zrozumieć w stu procentach rzeczy z 'zza światów'. Że nie warto się nad czymś takim zastanawiać. Np. róznego rodzaju religie kładące nacisk na życie po śmierci. Kto może wiedzieć co jest po śmierci! Albo co rządzi tym światem! Żeby coś zrozumieć trzeba to odczuć. Zacząć kierować się czynami a nie myśleniem. Kierować się instynktami - niczym zwierze, bo przecież człowiek nim jest. Nie tracic czasu na 'zrozumienie' lecz zacząć kierować się tym co odczuwalne i rzeczywiste. A co jeśli świat jest nierzeczywisty? pieprzyc to! Więc w nim żyj, nie masz wyboru. Tu w ogole kłania się empiryzm ale nie jest to najważniejszy akcept filmu.

"Oto twoje życie mijające z każdą minutą." - Afirmacja życia. Niezsche był można powiedzieć zwolennikiem życia. Trzeba z niego korzystać. A żeby być szczęśliwym należy spełniać zachcianki własnej woli. Tzn Dać jej upust, dać upust każdemu instynktowi, każdemu dać się spełnić. A jeśli wola nie pokrywa się z wolą społeczeństwa? - walić społeczeństwo.

I końcówka filmu. Gdy Jack zrozumiał że Tyler był jego wyobrażeniem, jego podświadomym ideałem (nadczłowiekiem) chciał go nadal powstrzymać. Nie udało mu się. Tyler zrobił co miał zrobic, wypełnił misję, projekt chaos się udał a świat zaczął się pogrążać w ruinie w oczach Marli I Narratora, którzy widzieli to z ostatniego pietra wieżowca. Teraz będą mogli zacząć żyć, tak jak naprawdę chcą, w chaosie. W tym momencie Jack dopełnił swojej przemiany. Wraz ze zmieniającym się światem zmienił się on i jego wartości. Jego wartości są podparte o moralność panów, o moralność ludzi którzy dają duszy radość i wzmacniają ją z każdym krokiem.

cyt. z wikipedii "Dla moralności panów pierwotnym jest pojęcie dobra, pojmowanego jako wszystko, co wzmaga wolę mocy jednostki. Dobre jest to, co jej służy, wzmacnia ją, daje poczucie siły. Dobry jest wróg, bo można z nim walczyć, dobry jest ból, bo można go znosić, dobry jest wysiłek – dobre jest cokolwiek, co napina wolę mocy. „Zło” jest pojęciem wtórnym i nie oznacza zła „metafizycznego”, a jedynie to, co wolę mocy osłabia. W odniesieniu do człowieka "zły" (czy, w Genealogii moralności, "kiepski" lub "lichy") znaczy tu tyle, co "nieudany", "pogardy godny"."

W dodatku opinie mowiące jakoby film był tylko dawką testosteronu i pokazem mordobicia dla wkurzonych nastolatkow są conajmniej płytkie. Wredni wy! Br!

Mam nadzieję że wytłumaczyłem całkiem jasno. Film nie tylko ma cholernie mocne przesłanie ale również jest świetnie zrobiony, i pod katem fabularnym i technicznym. Muzyka, światło, kamera, wszystko jest tu dobrze dobrane. A piosenka końcowa z filmu jest jedną z moich ulubionych:) Ale sie rozpisałem, może być trochę chaotycznie napisane ale jestem zbyt leniwym gnojem żeby wszystko ładnie po kolei wypunktować. Miło by było gdybyś napisała co sądzisz(temat ma rok)! A z resztą, olać to, bycie miłym jest przereklamowane!

I jeszcze cytat Frydźka na koniec "Powiadam wam, trzeba mieć chaos w sobie, by porodzić tańczącą gwiazdę"

ocenił(a) film na 5
Dziedzic_2

Nietzsche nie był anarchistą.
Ideologia anarchizmu kładzie bardzo silny nacisk na wspólnotowość i na życie zgodnie z *wzajemnymi umowami* między ludźmi, których przestrzeganie jest dla anarchistów moralnym nakazem (!!!).
Nietzsche natomiast był totalnie egoistyczny, liczyło się dla niego tylko zaspokajanie indywidualnych potrzeb jednostki. Jak sam piszesz, życie po nietzscheańsku to "walić społeczeństwo". Tymczasem w anarchizmie społeczeństwo jest jedną z czołowych wartości (!!!).
Czytałem trochę Nietzschego i chociaż wielu miejscach szedł w dobrym kierunku, to nie zrozumiał jednej podstawowej rzeczy, wskutek czego pogrązył się w swojej filozofii w gigantycznych złudzeniach. Takich gigantycznych złudzeniach, jakim gigantycznym złudzeniem jest własnie złudzenie bohatera tego filmu.
Nietzsche, chociaż bardzo celnie rozpoznał złe strony religii i "moralności niewolniczej", to nie potrafił zrobic ostatniego kroku. Kroku, od którego bohater tego filmu jest baaardzo daleki, żyjąc w swojej gigantycznej iluzji.
Nietzsche nie potrafił zrozumieć, że NIE ISTNIEJE INDYWIDUALNE "JA". To największe złudzenie ze wszystkich, którymi nas karmi ten swiat.
A to całkowicie zmienia wszystko, nieprawdaż?

ocenił(a) film na 10
raj001

ależ oczywiście że był Anarchistą. Co do twojej ideologi Anarchizmu - jest wiele odmian. Ta którą wymieniłeś jej raczej jej socjalistyczną odmianą tj. np. anarcho-komunizm.
W dodatku mowisz ze anarchizm nie laczy się z egoizmem. Zalezy wlasnie jaki. Dajmy na to taki Max Stirner jeden z twórców Anarchizmu ( w tym przypadku inwidualistycznego) całą swoją ideologię opierał na egoiźmie, patrz: Jedyny i jego własność ;)

ocenił(a) film na 10
Dziedzic_2

btw cytat z Tako rzecze Zaratustra bodajże "Państwo wszakże łże we wszystkich językach dobra i zła; cokolwiek rzeknie, skłamie - a cokolwiek posiada, skradzione to jest.(...)Gdzie państwo się kończy, tam dopiero zaczyna się człowiek, który nie jest zbyteczny: tam się poczyna pieśń niezbędnego, jedyną i niezastąpioną nutą. Gdzie państwo ustaje, spojrzyjcież mi, bracia moi! Czyż nie dostrzegacie tam tęczy i mostów nadczłowieka?"

ocenił(a) film na 10
Dziedzic_2

Ale być może się mylę i z chęcią wysłucham innej opinii niż moja.

ocenił(a) film na 5
Dziedzic_2

Oczywiście, anarchizm jest z definicji przeciwko państwu.
Ale to jest zależnośc w jedną stronę, tzn. jeżeli ktos jest anarchistą, to jest przeciwko państwu, ale nie wystarczy, ze ktos jest przeciwko państwu, aby mozna go było nazwac anarchistą.
Są właśnie jeszcze inne warunki które musza być spełnione.
Ale to jest naprawdę rzecz drugorzędna, bo najistotniejsze jest to, że przekonanie o istnieniu indywidualnego "ja" jest złudzeniem i to jest *fakt*, a nie niczyja opinia :)

ocenił(a) film na 5
raj001

A w "Tako rzecze Zaratustra" mozna znaleźć cytaty kojarzące się z bardzo różnymi rzeczami. M.in. wiele tych cytatów o nadczłowieku (w tej chwili niestety nie przytoczę ci konkretnych przykładów, czytałem to dawno) brzmi wręcz buddyjsko, ale nie mozna przecież na tej podstawie wyciągać wniosku, że Nietzsche był buddystą, wręcz przeciwnie, był od buddyzmu bardzo odległy...

ocenił(a) film na 3
Aneta_

Mam ten sam problem. Fenomen tego filmu również i dla mnie jest nie zrozumiały

ocenił(a) film na 7
Aneta_

Fenomen filmu, bez wątpienia, wynika z fenomenu książki - z siły samej historii. Pozostało tylko zatrudnić Edwarda Nortona, który już wcześniej pokazał, że to rola idealnie dla niego.

Aneta_

Wiesz, nie ma recepty, bo to zależy od gustu. Mnie film pochłonął w całości, od początku do końca. Jeżeli Ciebie nie, to znaczy, że wolisz inne filmy albo po prostu ten nie miał "tego czegoś".
Jest też druga sprawa- zależy kiedy ten film oglądałaś. Mój pierwszy raz był tuż po premierze, nie było wtedy zbyt wiele tego typu psychologicznych filmów. W momencie, gdy się okazało, że to jedna i ta sama postać, to mnie wryło w ziemię. Teraz ten temat jest już oklepany i może nie robić takiego wrażenia.

ocenił(a) film na 6
Aneta_

Już tłumaczę fenomen filmu: jest to ubrana w popularne kino akcji filozofia dla ubogich. Masowy widz, po latach seansów "Szybkich i wściekłych" itp., nagle styka się z filmem, który lekko zahacza o problemy filozoficzne i społeczne - sens życia, konsumpcjonizm, poszukiwanie własnej tożsamości. Oczywiście robi to na strasznie podstawowym poziomie. Główny bohater prowadzi pokraczne przemyślenia na poziomie 10-latka, by publiczność mogła nadążyć. I tak oto widz, który w życiu nie przeczytał jednej książki (nawet kucharskiej), wychodzi z kina oszołomiony zetknięciem się z dywagacjami, o których istnieniu nie miał dotąd pojęcia i jest przekonany, że zobaczył coś niezwykle wartościowego.
Sam oceniłem film na 6/10, bo - proszę mnie źle nie zrozumieć - wcale nie jest zły. Norton i Pitt grają bardzo dobrze, scenariusz i zdjęcia bez zarzutu, ogólnie film nie przynudza i fajnie się go ogląda. Ale nie jest on niczym więcej. Jego fenomen po prostu przypomina nam, że człowiek jest tylko o pół chromosomu dalej od szympansa.

ocenił(a) film na 9
Aneta_

Tłumaczenie fenomenu tego filmu nie ma sensu - on wymaga nie tylko zrozumienia pewnych realiów (życia w świecie schematów i poczucia braku tożsamości), ale również sporego IQ, które pozwala wyłapać pozafabularne elementy czyniące ten film arcydziełem (motyw stop klatki w kinie i w samym filmie).

Generalnie można to porównać z dyskusją na temat filmu 'Kontakt' - film jest o wierze, ale ludzie będą Ci tłumaczyć, że przecież to film o kosmitach...

Pozdrawiam inteligentnych

ocenił(a) film na 6
Aneta_

Napisałam komentarz ponad 2 lata temu, a nadal pojawiają się nowe odpowiedzi. Dziękuję za rzetelne i ciekawe posty. Cieszę się, że na tym portalu są użytkownicy, którzy potrafią napisać swoje zdanie ;)

ocenił(a) film na 10
Aneta_

To ile dyskusji wywołuje dane dzieło, film etc. świadczy o tym iż nie jest to zwykły twór. Owszem można stworzyć ideał, choć to niemożliwe bo każdy ma inna definicję, to jednak zamyka on drogę do dyskusji. Tu mamy do czynienia z filmem dość specyficznym, który każdy interpretuje po swojemu, przepuszczając przez pryzmat własnego życia, doświadczeń, umysłu... Ścieżka dźwiękowa napisana przez Chemical Brothers idealnie oddaje klimat filmu. Wspomnę też o ukrytych w filmie 6(chyba) klatkach z Tylerem zanim się pojawił. Choć już wszystko zostało powiedziane/napisane....

ocenił(a) film na 9
Aneta_

Cechy dobrego filmu, to: świetne zdjęcia (oryginalne, plastyczne, "filmowe"), dobre aktorstwo, bohaterowie, z którymi można się utożsamiać, dobra reżyseria, emocje, szacunek dla inteligencji widza.
Ten film to wszystko ma.

ocenił(a) film na 3
Aneta_

No ja rowniez tego filmu nie rozumiem. Zmusilam sie aby dobrnac do konca, ale mi sie nie udalo. Ogromnie nudny film...jak dla mnie. Czekalam na cos, a zobaczyłam tylko szamocacych sie samcow ☺ Nie rozumiem skad taka wysoka nota!

Aneta_

Na wstępie zaznaczę że to mój ulubiony film.
Najważniejsza więź jaka mnie z nim wiąże, to uczucie życia w fikcji, brak realnego świata, dzień za dniem taki sam mimo wielu ambicji i sukcesów ( genialnie zobrazowane, jest dobra praca, własne mieszkanie, nawet bohater przenosi swój smaczek w rutyne - jednorazowy przyjaciel, bardzo podobnie patrzę na świat). Długo mógłbym pisać, nawet nie wiem z którego roku jest aktualny post, za chwilę obejrzę ten film jeszcze raz, wszedłem tu z ciekawości co Wy o tym myślicie, ja potrzebuje ratunku, ten film mi bardzo pomaga, wybija mnie z łóżka, zabiera strach przed opinią innych i schematami.
Troszkę znam Pismo Święte, trochę to tak rozumie, człowiek musi żyć skrajnościami, musi oddać się jakiejś idei, inaczej ma płowe i wyjałowione życie, jedni zostaną Świętymi, inni stworzą ogromne organizacje, inni oddadzą się jakimś nurtom, będą walczyć z państwem albo ze społeczeństwem, agresja weźmie w nich górę, parafrazując Pismo Święte: Bądź albo zimny, albo gorący, nikt nie pije letniej wody, po niej tylko chce się rzygać :)
PS polecam bójki, nawet głupi sparing w rękawicach, daje uczucie wolności.

ocenił(a) film na 4
Ernest_Wepsiec

Mi osobiście film też się nie podobał. Podobny problem mam z filmem ,, lot nad kukułczym gniazdem". W obu jest ukryty przekaz i dobra gra aktorska. Jednak nie potrafię zrozumieć jego fenomenu i wysokiej oceny. Odnoszę wrażenie że ludzie boją się wyrazić swoje zdanie. Żyją w przekonaniu że skoro tyle osób dało wysoką ocenę, to ja zrobię to samo.
Pozdrawiam

Bananowy_ex

Również mam problem z filmem ,,Lot nad kukułczym gniazdem" mimo intrygującego tytułu, jest dobry. W tym wypadku mam chyba ten sam problem co Ty :) Jest wysoko notowany a ja staram się dostrzec za co?
PS Będę jeszcze próbował zrozumieć te filmy, myślę że warto sięgnąć do książek, aktualnie zaczynam czytać ,Fight Club.
Również pozdrawiam :)

ocenił(a) film na 4
Aneta_

Dorabianie filozofii do schizofrenika uzupełniającego swoje życie laniem cieniasów po mordach. Lepiej obejrzeć porządne mordobicie albo dobry film o czubkach, ale bez dorabiania na siłę głębszego znaczenia. To tak jak z ludźmi, którzy jarają się Grą o tron, a w rzeczywistości jara ich soft porno, które można oglądać bez wstydu że mimo wszystko ogląda się porno.

ocenił(a) film na 9
WlochatyHejter

Ale jakich cieniasów? Ja w filmie widziałem zarówno "cienkich bolków" jak i zabijaki z krwi i kości. Oglądałem ten film pierwszy raz mając 18/20 lat i myślałem sobie, eee taki sobie i nie do końca mnie wciągnął. Oglądnąłem go teraz, będąc już po 3 i powiem tak, genialne. Kto nie miałby ochoty przywalić komuś żeby wyładować frustrację? Uważam się raczej za szczęśliwego człowieka ale i tak czuję czasem frustrację pracą, gdy idę coś załatwić do US "Panie nie da się, bo RODO" albo "pomogłabym ale sam Pan wie, wirus" itd w innych sytuacjach w życiu.
Do mnie film przemawia :) i chętnie bym widział taki fightclub w realu ;-)

ocenił(a) film na 7
Aneta_

no dla mnie AŻ taki genialny też nie był

ocenił(a) film na 8
Aneta_

Ja również, kiedy dowiedziałem się podczas oglądania tego filmu, że Tyler i narrator to jedna osoba nie poczułem jakiś większych emocji. No bo właśnie taki ten film jest. Nie trzyma jakoś szczególnie w napięciu, ale jest niesamowicie intrygujący. Za to go lubię najbardziej. Nie uważam, że "Fight Club" to arcydzieło, ale z pewnością jest to bardzo dobry film. Pozdrawiam:)

ocenił(a) film na 10
Aneta_

Do Autorki wątku,osobście radze za jakiś dłuższy czas jeszcze raz go obejrzeć,czasem trzeba dojrzec do pewnych wniosków wynikających z tego filmu i mówię tu z własnego doświadczenia, zapewniam w tym filmie jest drugie dno...

ocenił(a) film na 10
Aneta_

Powiem ci tak: też się nakręcałem na ten film bardzo dlugo. W końcu go obejrzałem i miałem takie "meh, mogło być lepiej". Ale mniej więcej miesiąc później obejrzałem jeszcze raz. No i za drugim razem film był o wiele lepszy. I mimo to, że minęły już 2 miesiące od tego drugiego razu to ciągle doszukuję się nowych przekazów i w ogóle różnych rzeczy w tym filmie. Stał się moim osobistym Top1 :)

ocenił(a) film na 2
Aneta_

masz problemy psychiczne i emocjonalne? Nic nierób, nie poprawiaj relacji z innymi, wpadaj z jednego uzależnienia (porno) w drugie (fascynacja ikeą i materializm), a poza tym nie lecz się, tylko rozp... cały świat, bo to on jest zły i winny temu że ci się życie nie udało. Nie twoja choroba.
Taki przekaz wynika z filmu Finchera. I dziwnie przypomina historię życia pewnego austriackiego malarza

ocenił(a) film na 6
Aneta_

czy Marla w tym filmie ma jakąś awersję do grzebienia, że wygląda jak koszmar z ulicy Wiązów?

Aneta_

Przeciętny widz jest przeciętnie inteligentny, więc nieco ponadprzeciętny film bije rekordy popularności. Gdyby film jest naprawdę genialny, to nie robi furory. Matematyczne uzasadnienie fenomenu.

ocenił(a) film na 8
Aneta_

tez sie podpisuje ;)

ocenił(a) film na 3
Aneta_

Gdybym wziął ten film na poważnie,to utwierdziłby w przekonaniu ze ludzie to idioci i na dodatek są z tego dumni.

ocenił(a) film na 10
Aneta_

Tak myślałem, że kobieta nie zrozumie tego filmu. No offence.

ocenił(a) film na 7
Konrad992

Liczba tego typu odpowiedzi pokazuje, jaki jest fenomen tego filmu. ;-) Żeby mali chłopcy mogli sobie w końcu udowodnić, jakimi to wielkimi mężczyznami są i utwierdzić swoją wyobrażoną supremację nad niczego nie rozumiejącymi, głupszymi od siebie istotami. No offence, lol. Jak patrzę na tego typu komentarze, to mam ochotę z przekory dać filmowi niską ocenę...

A na serio. Oglądam ten film chyba piąty raz. Korzystając z okazji, że akurat leci w TVP Kultura, chciałem sobie go przypomnieć i zobaczyć jak zadziała po wielu latach od poprzedniego seansu. I szczerze? Im starszy jestem, tym bardziej mnie ten film drażni. Pierwszy raz oglądałem go będąc w szkole średniej i wtedy też nie byłem jego apologetą, ale przynajmniej mnie wtedy mocno zaintrygował. Później widziałem go jeszcze dwa razy w kinie podczas jakichś maratonów i festiwali, ale od trzeciego seansu było już coraz gorzej. Wciąż uważam, że to jest dobrze zrealizowany film, dobrze zagrany, z jakimś pomysłem i z masą nawiązań kulturowych. Ale treść tego filmu jest momentami strasznie infantylna i potencjalnie groźna. Ktoś już tu napisał o popfilozofii i demagogii i to są moim zdaniem słowa-klucze do interpretacji fenomenu tego filmu.

ocenił(a) film na 10
dokurobei

Tego filmu przede wszystkim nie można traktować dosłownie, tylko jako rodzaj pewnego archetypu i wewnętrznej walki między swoim własnym "Dr. Jekyllem i Mr. Hydem". Każdy mężczyzna ma w sobie takie dwie natury - jedna to właśnie dobry i ułożony Jack, a druga to niesforny i pełen przemocy i potrzeby ryzyka Tyler.

Nie dziwne, że film ten może imponować chłopakom w liceum, bowiem wtedy mocno targają nimi różnego rodzaju hormony i skrajne emocje. Człowiek pewnego dystansu i ogłady nabiera z wiekiem. Spada też chęć ryzyka i konfrontacji. Tyler jest tą nieokiełznaną dzikością, a Jack mądrością i spokojem.

Moja interpretacja tego filmu jest taka, że autor chciał nam przekazać, że człowiek powinien pomiędzy tymi dwiema osobowościami zachować zdrową harmonię i balans. Obie postacie były na swój sposób patologiczne. Oczywiście Tyler zdecydowanie bardziej, ale czy Jack nie? Brakowało mu tej iskry, werwy i potrzeby działania zamiast myślenia, którą miał właśnie Tyler. Było wiele takich wątków, w których pokazane było, jak jeden drugiego potrzebował.

Napisałem, że kobieta nie zrozumie tego filmu, bo jednak różnimy się i autor bardzo głęboko wniknął w psychikę mężczyzn i ich dualistycznej natury. Być może się mylę, ale tak właśnie widzę ten film.

ocenił(a) film na 10
Aneta_

Chyba nie dałeś się nabrać tytułowi filmu?

ocenił(a) film na 10
Aneta_

https://www.youtube.com/watch?v=Q03frcLDXWk&t=17s
Polecam obejrzeć tę analizę filmu. Film ma wiele wątków filozoficznych. Niestety sporo osób traktuję go jak ot film o facetach piorących się po godzinach w piwnicy.

ocenił(a) film na 6
Aneta_

Czy krąg istniał? Jedna z ostatnich scen pokazuje że policjanci chcieli uciąć jaja narratorowi to jak to w końcu było,byli oni powiązani??

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones