Nie mylić ze znacznie lepszym camp slasherem "The Burning" (1981) Tony'ego Maylama z efektami gore Toma Saviniego. "Pogorzelisko" to taki sobie thriller o serii gwałtów i morderstw na kobietach dokonywanych w pobliżu zamkniętej elektrowni jądrowej. Ciała ofiar odznaczają się wysoką radioaktywnością. Lokalny szeryf (Peter Firth) wraz z reporterką prowadzą śledztwo w tej sprawie. Czyli mamy do czynienia z radioaktywnym mordercą terroryzującym małe miasteczko na Florydzie zwane Thorpeville.
Taki sobie thriller z ledwie paroma całkiem efektownymi scenami suspensu. Niestety takich intrygujących momentów jest w "Burndown" stanowczo za mało. Nagłe zakończenie też pozostawia sporo do życzenia. Przeciętny thriller o radioaktywnym seryjnym mordercy, który z czasem przeradza się w kolejny "Chiński Syndrom". Można obejrzeć, ale nie trzeba.