PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=37626}

Pojedynek w ciszy

Shizukanaru ketto
1949
7,3 1,4 tys. ocen
7,3 10 1 1351
7,8 4 krytyków
Pojedynek w ciszy
powrót do forum filmu Pojedynek w ciszy

z trzydziestu nakreconych przez kurosawe filmow, ponad polowe mozna smialo zaliczyc do arcydziel swiatowego kina, a znajomoscia przynajmniej czesci z nich powinien szczycic sie kazdy prawdziwy kinoman. pozostale obrazy - to juz zupelnie inna sprawa... nie odstaja od tych najwazniejszych na tyle, by nie warto bylo o nich wspominac, ale nie sa tez na tyle przystepne, by byc dzisiaj czyms wiecej niz gratka dla najbardziej zagorzalych fanow talentu kurosawy (do ktorych nizej podpisany takze sie zalicza :)). pierwsze kadry 'pojedynku w ciszy' przywodza na mysl dwa wielkie dziela wczesnej tworczosci kurosawy - 'pijanego aniola' i 'zblakanego psa', a czolowka jak zywo przypomina te z 'rashomona'. ale juz kolejne sceny nie pozostawiaja watpliwosci, ze mamy do czynienia z obrazem znacznie slabszym, przede wszystkim przez zauwazalny brak zdecydowania rezysera, o czym film ma opowiadac, przez co fabula momentami strasznie sie rwie, a zakonczenie zaskakuje. in minus, niestety - naprawde w tym przypadku nie mialbym nic przeciwko solidnemu, lzawemu happy endowi :). jest tu kilka scen wartych uwagi, nie sa one jednak kluczowe dla rozwoju akcji, wiec ich sila nie wplywa znacznie na calosc obrazu. fabule popychaja do przodu czasem zbyt przesadnie wzniosle i rozpaczliwe monologi, wypelniajace zreszta znaczna czesc roli toshiro mifune. przykro mi to przyznac, ale ostatnia z jego kreacji u kurosawy, ktora mialem okazje obejrzec, okazala sie takze najslabsza. podczas gdy grany przez niego doktor toczy z samym soba pojedynek, grajaca pielegniarke noriko sengoku z miejsca zdobywa sympatie i wspolczucie widza, kradnac mifune caly film. trudno jednoznacznie okreslic czy jest to wina aktora (ktory niejeden raz w pojedynke 'ratowal' obraz) czy scenariusza, faktem jest, ze powstalo dzielo niezwykle odwazne, poruszajace kwestie aktualne mimo uplywu kilkudziesieciu lat (wystarczy zamienic syfilis na aids i mamy gotowy remake ;)), zdecydowanie niedoskonaly, ale wart uwagi. z tym, ze jak wczesniej wspomnialem raczej dla fanow i znawcow czegos wiecej niz tylko 'samurajskiej' czesci filmografii kurosawy.

ocenił(a) film na 7
Nakf

Na pewno nie jest to najsłabszy film Kurosawy (czytałem Twoją recenzję przy 'najpiękniejszej' i jego innych propagandowych filmach - prawda jest taka, że to filmy 'rządu japońskiego przy współudziale Kurosawy', aniżeli filmy które realizował bez jakiejkolwiek ingerencji). Mając je w pamięci, 'cichy pojedynek' nie jest aż takim złym filmem - choć faktycznie można było spodziewać się czegoś więcej. Scena rozmowy dr Kyoji z Minegishi była nieco przeaktorzona, a Shimura zupełnie niewykorzystany.
Zgadzam się z Twoim zarzutem, o niezdecydowaniu reżysera. Konsekwencją tegoż, było zakończenie pasujące bardziej do filmów Ozu niż Kurosawy. Niemniej jednak jest to dobry film, nie arcydzieło, ale chyba warty obejrzenia (przynajmniej moim zdaniem).

ocenił(a) film na 10
Nakf

"a zakonczenie zaskakuje. in minus, niestety - naprawde w tym przypadku nie mialbym nic przeciwko solidnemu, lzawemu happy endowi :)"

Dla mnie to był happy end:)

ocenił(a) film na 9
Nakf

"podczas gdy grany przez niego doktor toczy z samym soba pojedynek, grajaca pielegniarke noriko sengoku z miejsca zdobywa sympatie i wspolczucie widza, kradnac mifune caly film." ---> Najwyraźniej nie każdego widza. Według mnie Noriko Sengoku mocno odstaje od partnerującego jej Mifune, co widać zwłaszcza w scenie w której grany przez Toshiro lekarz wyrzuca z siebie wszystkie żale, po czym ta w sposób irytująco nienaturalny zaczynać płakać. Akurat moją największą sympatię i współczucie wzbudził dr. Kyoji Fujisaki, a nie pielęgniarka.

ShadowDrake

Ech, film zanurzony w japońskiej kulturze. Bohaterowie ni w ząb nie potrafią się dogadać.

ocenił(a) film na 7
Jorjan

Nie chcę wyjść na heretyka (bo że wyjdę na ignoranta, to już rzecz przesądzona :)), ale podzielę się uwagą, że mnie ten film skojarzył się z filmami radzieckimi -- podobny klimat poświęcenia społeczeństwu i rezygnacji z własnego szczęścia w obliczu nakazu moralnego. Z Żeromskim też, oczywiście, się kojarzy.
Ciekawy, choć dla romantycznej natury europejczyka, trochę męczący. No i trochę zbyt dydaktyczny -- czasem ma się wrażenie, jakby się oglądało film edukacyjny o zdrowotnych i społecznych skutkach kiły. Może takie było jednak zapotrzebowanie czasów (czytałem niedawno, o czym wcześniej nie widziałem, że w Polsce powojennej kiła występowała na skalę epidemii i że stanowiła poważny problem, z którym borykało się całe państwo). Mimo pewnych niedomagań artystycznych, film zdecydowanie wart obejrzenia, bo trochę inny -- mniej "orientalny". Poza tym, bardzo dobrze zagrany -- szczególnie postać pielęgniarki Minegishi: nie zawsze typ "bohatera dynamicznego" wypada tak naturalnie i przekonywająco.