Przeważnie nie czepiam się tego kompozytora, bo jest jednym solidniejszych i trudno się z tym nie
zgodzić. Lubię sekcje symfoniczne i nie rażą mnie proste kompozycje i minimalizm. Natomiast
muzyka w tle tego filmu mi przeszkadzała i to do tego stopnia, żeby stworzyć tutaj wpis.
Trochę smyczków, fagot i... monotonia. Monotonia i minimalizm mogą dużo wnosić do filmu, ale ten
film kreacyjnie nie stał na tak wysokim poziomie, żeby uzyskać taki efekt. Trudno dorównać
mistrzom tworzącym podobne rzeczy ćwierć, lub pół wieku temu. Tutaj Mychael Danna się nie
popisał moim zdaniem.