Też się zgodzę, że fabułą nie jest wybitnie porywająca - oto jeden z wielu melodramatów, gdzie na drodze do miłości stoi niezdecydowanie i moralne oraz społeczne gorsety - cóż takie wtedy były czasy że ludzie po prostu walczyli o każdy spontaniczny gest w swym życiu - przynajmniej Ci z wyższych sfer. Jednak niedociągnięcia fabularne ratuje świetny klimat, wybitne zdjęcia i aktorstwo najwyższych lotów - klimat Drogi do Avonlea w bardziej poważnym wydaniu. Z pewnością można polecić na jeden z długich wieczorów.
Piękne zdjęcia plenerowe no i rola Freddego wyśmienita - największy plus filmu.