Wahałam się pomiędzy 7 a 8 (są takie momenty, że nie znoszę tej ograniczonej skali!).
Film jest bardzo przyjemny (jak w tytule)!
Pod koniec zaczął mi się dłużyć, ale to pewnie z powodu zniknięcia postaci granej przez Day-Lewisa, która jest wspaniała. Budzi sympatię, chociaż Cecil bywa także męczący i aż chce się do niego krzyknąć "Cecil, ogarnij się!"
Zuchwała postać młodego Emersona oraz energiczne, radosne i świeże rodzeństwo Lucy i Freddiego napełniły mnie nową chęcią do życia, przeżycia beztroskich chwil i ogólnie radością!
Ten obraz bardzo dobrze mnie nastroił, a przy okazji mam dużą słabość do filmów kostiumowych. 7+