Sama nie wiem co myśleć o filmie. Z jednej strony ciekawy klimat i motyw ze zbieraniem nagrobków, z których zrobiono drogę, a które później stają się na powrót cmentarzem. Całe odkrywanie przeszłości przez bohaterów : swojej i innych... z kulminacyjnym momentem wykopywania kości. I alegoryczna bitwa między braćmi, która w moim odczuciu odwzorowuje konflikt między Polakami a Żydami, albo między Polakami którzy chcą dyskutować o stosunkach polsko-żydowskich, a tymi, którzy twierdzą że nie trzeba/nie warto/mówienie że jakiś Polak zamordował Żyda urąga całemu narodowi . Oprócz tego przyroda polskiej wsi odwzorowana wiernie i swojsko, co też mi się podobało.

Z drugiej strony mieszkańcy wsi są przedstawieni jako kompletni idioci, którzy mentalnie zatrzymali się na poziomie "Chłopów" Reymonta, gonią z widłami i robią zadymy. Ciężko orzec też kiedy tak naprawdę dzieje się akcja. Z dat podawanych w filmie wynika, że gdzieś w okolicach roku 2000, ale wiele rzeczy wskazuje na to, jakby było to znacznie wcześniej. Ukrzyżowanie młodszego Kaliny, scena grubo przesadzona, jak również ta w której pani doktor dogania autobus i brawurowo go zatrzymuje: skąd wiedziała że starszy już pojechał? I kto tak szybko znalazł brata, skoro nikt go nie lubił i pewnie nie chodził do niego w odwiedziny?

Zostawiłam bez oceny, bo film zarówno intryguje, jak i pozostawia pewien niesmak...