Chłop małorolny, zapewne bez jakiegokolwiek wykształcenia, prosty człowiek, zaczyna uczyć się hebrajskiego i bez trudu odczytuje hebrajskie napisy. Naprawdę??
Nagle zaczyna odczuwać dziwną potrzebą ratowania starych macew. Bo tak czuł. Naprawdę??
Prosty chłop mówi całkiem ładną polszczyzną, pełnymi zdaniami. Serio??
Trudno mi przyjąć bez mrugnięcia okiem rolę Stuhra, bo do niej nie pasuje. Totalnie.
I to ukrzyżowanie na drzwiach stodoły. I ta wycieczka na końcu. I te macewy wśród łanów pszenicznych. Pasikowski poszedł na całość.
Witam, ja bym nie wrzucał wszystkich rolników do jednego worka, że niby jacyś nieucy to sobie na gospodarce pracują, NAPEWNO nie wszyscy, sam mam kilku takich znajomych co bez problemu by sobie poradzili na studiach na jakimś trudnym kierunku a wybrali prace na roli. A wracająć do filmu nigdzie nie było powiedziane jakie ma wykształcenie bohater może akurat trafiło na tego zdolniejszego i miał zdolność do nauki języków obcych.
A co maja studia do wychowania człowieka :)? Myslisz, ze jak ktoś nie studiowal to jest głupszy od tego co studiowal :)
nie oceniam ludzi po tym po jakiej szkole są, tylko podałem przykład że rolnik nie musi być jakimś bezmuzgiem.
Bardzo obraźliwy, antypolski komentarz. Że niby chłop to od razu debil? Poza tym, czy film składa się ze samych szczegółów, że całość zasługuje na 3/10? Bo te wymienione szczegóły to już same szczegóły szczegółów, które nie miały tak istotnego wpływu na fabułę
Tu chodzi raczej o to, że scenariusz jest zrobiony na odwal, bez żadnej próby uzasadnienia takich (jednak) dziwolągów obyczajowych. O rozmaitych błędach i niechlujstwach scenariuszowych było w wielu wątkach. W sumie jest to dokładnie tak jak w socrealistycznych filmach z lat 50: realizm faktograficzny i psychologiczny nieważny, byle "ogóle wymowa" była słuszna.
Co do tego hebrajskiego: każdy, kto uczył się języka z nieco odmiennym alfabetem, powie ci że nauka zapisu to najprostsza część, dosłownie kilkadziesiąt minut i już możesz odczytywać proste słowa, a w filmie było jeszcze kilka czynników, m.in. fakt że wszystkie litery były drukowane, zapisane nimi były głównie imiona (a więc nie musiał ten chłop małorolny uczyć się żadnych słówek, żadnej gramatyki czy skomplikowanego sposobu zapisu, nawet nie mówił tym językiem, powiem ci że akurat to odczytywanie było bardzo dobrze zagrane, ja w podobny sposób odczytuję rosyjskie napisy, a nie znam żadnych rosyjskich słówek, tylko samą cyrylicę i z odczytywaniem imion w takim układzie jest mniej więcej 0 problemów).
Dlaczego ratuje płyty? No znalazł sobie, nieco znudzony życiem, a z natury ciekawy chłop hobby, wciągnęła go pasja historyczna, do tego jeszcze, jak to później jego brat powiedział, "Im bardziej próbują cię powstrzymać, im bardziej próbują coś ukryć...".
Chłop mówiący płynną polszczyzną jako błąd scenariusza? No nie, bo najlepiej by było, jakby Stuhr się specjalnie uczył może jakiejś gwary i potem przez cały film by gadał w ten sposób: "Blumkola je zorta kapusty kero mo sroge kwjatostůny. Sům uůne zjodliwe. Blumkola je znůmo ino ze uprowy uod czowjeka, ńy idźe uůnyj trefić na naturalnych stanowiskach." i to by było takie totalnie logiczne, bo przecież trzeba zachować realizm i to by wcale nie było męczące jakbyś musiał próbować coś takiego zrozumieć przez dwie godziny.
Naprawdę widziałam filmy, których scenariusze mają o wiele gorsze błędy, to jest po prostu czepianie się.
"dosłownie kilkadziesiąt minut i już możesz odczytywać proste słowa"
Nie rozśmieszaj mnie. Oczywiście między poprzednim postem i tym nauczyłaś się hebrajskiego i mogłabyś mnie oprowadzić po cmentarzu żydowskim.
" ja w podobny sposób odczytuję rosyjskie napisy"
Chyba nie masz pojęcia jak istotnie różny jest hebrajski od rosyjskiego (szczególnie dla Polaka)
"No znalazł sobie, nieco znudzony życiem, a z natury ciekawy chłop hobby"
Na tej zasadzie to można by "uzasadnić" wszystko. Nawet gdyby budował sobie w stodole z nudów reaktor jądrowy. No takie hobby ma :-)
I dlatego prawdopodobieństwo znalezienia chłopa czytającego hebrajskie napisy na macewach i ustawiającego je sobie na polu jest równe prawdopodobieństwu znalezienia chłopa budującego reaktor jądrowy w stodole.
"bo najlepiej by było, jakby Stuhr się specjalnie uczył może jakiejś gwary"
Nie chodzi o mówienie gwarą. Dziś zresztą na wsi mało kto mówi czystą gwarą. Najczęściej jest to mowa mieszająca gwarę, język telewizyjny, strzępki lektur ze szkoły podstawowej.
Czytanie, szczególnie samych imion, nie jest specjalnie trudne http://www.rumburak.friko.pl/img/hebrew/hebrgif/alef_bet.gif <- spółgłoski, i już można coś rozczytać, nie jest powiedziane od jakiego czasu on się uczył tego hebrajskiego, ale to JEST DO OGARNIĘCIA.
Ponieważ zbieranie kamieni to jest właściwie to samo co zaawansowana inżynieria. Parafrazując, "Chyba nie masz pojęcia jak istotnie różne jest zbieractwo od fizyki jądrowej (szczególnie dla chłopa małorolnego"
"ale to JEST DO OGARNIĘCIA"
Oczywiście, że jest do ogarnięcia, ale ponieważ nie zajmuje paru godzin (pamiętaj, że to są czasy wsi przedinternetowej i samo zdobycie jakiegokolwiek podręcznika do nauki hebrajskiego to niezłe wyzwanie), wypadałoby to szczególnie przekonująco uzasadnić.
Uzasadnienie "coś go tknęło no i wziął i się nauczył" nie jest szczególnie przekonującym uzasadnieniem. Owszem, wystarczy, jeśli ten film potraktujemy w kategoriach horroru klasy B. Ale ten film ma, zdaje się, ambicje mówić coś o rzeczywistości, a nie tylko epatować tłumem wieśniaków-zombie :-)
Oczywiście miało być "ogólna wymowa". Już pod dwóch minutach nie pozwoliło mi na edycję
uwierz mi, niejeden rolnik wypelnia papiery unijne ,jak chce dopłaty i to nie najłatwiejsze, jake ty byś z pewnoscia nie wypelnił, skoro masz takie mylne pojecie o nich. nie wrzucaj wszystkich do jednego worka,apropo, poza tym jak byl ciekawy co pisze na nagrobku to sie uczyl hebrajsiego,
ojej...a może chodzi o jakiś głębszy sens? Zauważ że coś dziwnego dzieje się z nim, on sam nie wie co, miota się, nie rozumie tego, w końcu nawet odczytuje te tablice. Może to sumienie jego rodu odezwało się, może jego rodzice pragnęli się ''oczyścić", by ich dusze mogły egzystować w spokoju na tamtym świecie, w końcu stał się Jezusem w końcowej scenie, gdy zawisł na stodole ukrzyżowany odkupując grzechy rodziców.
Ojej nie chodziło mi o to, żeby obrażać rolników tylko o tego konkretnego chłopa ze wsi. Dla mnie ten film jest 'nieprawdopodobny' właśnie ze względu na te scenariuszowe szczegóły. To jest moje zdanie i choćby mi zapłacili to nie uwierzę, że chłopek-roztropek ze wsi na końcu świata nagle czuje coś w duszy i zaczyna robić to, co zaczyna.
Film mi się nie podobał, obejrzałam do końca, myślałam o nim dużo, trochę poczytałam i jestem na nie. Scenariusz do bani. Film można by było zrobić lepiej, skromniej - dla mnie wszystko było za dużo. A 3 dałam za rolę Ireneusza Czopa, bo zagrał fantastycznie. Tak, to by było -10.
A zauważyłeś, że ten chłop małorolny nosi marynarkę o identycznym kroju, jak ta, w której brat przyleciał ze Stanów?
Do listy kretyńskich scen dodałbym jeszcze wykopywanie ciał. Nocą. W deszczu. Ze zdrowaśką na gębie. z hamletowską czaszką w dłoni...
Pasik poszedł na całość. Prowizorki, żenady i tandety.
Marynarki nie zauważyłam. Zgadzam się, że środki wyrazu strasznie wyolbrzymione, megalomańskie wręcz, a przez to cały film staje się banalny i tandetny.
O filmie dawno zapomniałam i gdyby nie Twój komentarz pewnie nie wróciłabym do niego już nigdy, co dla mnie świadczy jedynie na niekorzyść.