Kino takie sobie, pierwszoplanowe role są niezłe lecz momentami zbyt teatralne za to inne role
to już kompletna amatorszczyzna przerysowane jak postacie z komiksów. Fabularnie słabizna i
pełno w tym niedorzeczność oraz tak mało prawdopodobnych zbiegów okoliczności, że
momentami to było po prostu śmieszne. Jedna z końcowych scen w której postać grana przez
Sztura wisi martwa na drzwiach stodoły przybita niczym Jezus do krzyża to kompletna porażka
nie wiem jak to właściwie nazwać. Co to miało symbolizować? Że niby był jak Jezus który
umarł na krzyżu za grzechy? Przecież jeżeli to Ci ludzie ze wsi go zabili, znaczyłoby to że na
koniec pokazali go jak Chrystusa co stawiałoby go w korzystnym świetle, a nikt inny nie miał
powodów by to zrobić.
No po prostu niedorzeczność w filmie jest tego pełno. I jeszcze ten polityczny fragment o
żydowskich własnościach był tak wciśnięty... Nie no brak mi słów. Polacy robili pogromy Żydów
na wsiach, ale to było średniowiecze, ciemnota itd. Wiem, że film nie jest oparty na żadnych
prawdziwych wydarzeniach, ale po co właściwie kręcić coś takiego? Prowokacja wyszła
świetna i chyba to było zamiarem autorów.