Jak na polską kinematografię (z którą raz jest lepiej, a raz gorzej) "Pokłosie" wyszło całkiem dobrze. Nie jest to jakieś arcydzieło, ale trzyma poziom. Trudno jednak powiedzieć, że odkrywana powoli tajemnica zaskakuje widza, bo tematyka filmu była znana zanim on jeszcze pojawił się na ekranach. Nie ma więc żadnego niespodziewanego zwrotu akcji, bo każdy wie do czego ta historia prowadzi (nawet śmierć Stuhra nie jest jakaś zaskakująca, bo skoro to thriller, a bracia mieli na pieńku z całą wsią, to można było przewidzieć, że kiepsko się to dla nich skończy). Jednak pomimo tego, że od początku wiedziałem jakąż to tajemnice skrywa wieś, to i tak z zaciekawieniem oglądałem "Pokłosie".
A co do tego, że jak niektórzy twierdzą film jest antypolski: każdy naród ma swoje ciemne strony. Żaden kraj nie wychowuje samych albo "dobrych", albo "złych" ludzi. W czasie wojny zdarzały się zapewne przypadki, że Polacy wydawali Żydów Niemcom lub może i sami ich mordowali (i nie nawiązuję w tym momencie do Jedwabnem, bo zaraz zostanę zakrzyczany, że nie ma jednoznacznych dowodów na to co tam się stało. Jednak nawet pomijając tamte wydarzenia trudno się łudzić, że wszyscy nasi rodacy byli święci)... tak samo jak inni Polacy w tym czasie ratowali Żydów narażając własne życia. W tym filmie przedstawiono tę gorszą stronę, chociaż przecież nie wszyscy byli źli, chociażby główni bohaterowie czy proboszcz. To nie czyni tego filmu od razu antypolskim. Ot po prostu dobrze zrobiony thriller nawiązujący do czasów wojennych kiedy to dochodziło do wielu bestialstw.