to kompromitacja reżysera, polskiego kina i instytucji państwowych, które na coś takiego wyłożyły pieniądze. Ten nadęty patos głównych bohaterów w zderzeniu z karykaturą polskiej wsi (i Kościoła) w roli czarnego charakteru jest nawet komiczny. Stuhr nie jest dobrym aktorem, a ta rola miała być dramatyczna a jest komediowa.