Pokuta

Atonement
2007
7,5 127 tys. ocen
7,5 10 1 127446
7,0 42 krytyków
Pokuta
powrót do forum filmu Pokuta

Trudno mi skojarzyć film, który dopiero po kolejnym obejrzeniu uznałbym za lepszy. Innymi słowy nie pamiętam, żeby na drugim "seansie" film zrobił lepsze wrażenie, niż na pierwszym.

Jeśli film jest choć dobry, to za pierwszym razem olśniewa i oszałamia (na miarę filmu oczywiście), wbija do głowy najlepsze sceny i fragmenty. Później większość filmów traci: nie ma już elementów zaskoczenia (jeśli pamięć nie szwankuje), najlepsze sceny się pamięta, a te gorsze nużą ze zdwojoną siłą. To prawidłowe działanie. Konstrukcja filmu powinna być taka, żeby prawidłowo zadziałała zwłaszcza za pierwszym razem.

W przypadku "Pokuty" nie do końca zadziałała. Kiedy ponad pół roku temu skończyłem oglądać "Pokutę", przyznaje zakończenie zrobiło na mnie silne wrażenie. Zanim jednak do niego dotrwałem, próbowałem "wejść" w film, ale sam początek jakoś mnie nie wciągnął. I tu zaczął się problem, bo jeśli widz się zmęczy na samym początku, trudno go z tego stanu wyciągnąć. Zaburzenia chronologii intrygowały wprawdzie, "przekazanie listu" zainteresowało, ale wciąż zdarzały się sceny, który jakby nużyły. Mimo to ostatecznie "Pokuta" nadrobiła zaległości i została w mojej pamięci z lekkim plusem.

To moje odczucia. Na forum niezwykle często zdarzają się zupełnie niepochlebne. Część ludzi podkreśla, że kompletnie nie tego się spodziewało. Tak, widz nie może sobie większej krzywdy zrobić, niż zasiadać do filmu z nazbyt konkretnymi oczekiwaniami. Wówczas film nudzi, "nie rusza". Sam tak miałem parę razy i wiem, że wtedy nic nie pomoże (najczęściej zrazi do filmu "na amen"). Zapewne są tacy, którym film się nie spodobał jako taki. Gust, tak? Oby nie przeszkodził docenić walorów technicznych filmu, a może nawet "przewrotności" całej historii.

Obejrzałem "Pokutę" drugi raz. Znając całą historię, dostrzegając niuanse. Teraz wydaje mi się, że w tym filmie "przecinka bym nie zmienił" ;) Może przesadzam - "nieporywający" początek i zbytnie rozciągnięcie scen do aresztowania bym zmienił. Sądzę, że większe zachwianie chronologią ułatwiłoby wejście w film - za pierwszym razem. Bo za drugim to nie przeszkadza. Wówczas można dokładniej przyjrzeć się wszystkim wypadkom, zachowaniom. A wykonanie? Genialne! Aktorzy (Romola Garai, McAvoy, Keira), zdjęcia (scena na plaży), muzyka ze stukającą maszyną, wielokrotne zbliżenia na Briony, zawirowania chronologiczne itd.

Pierwsze wrażanie jest najważniejsze. Czy w przypadku filmu też? Może nie zawsze... Bo ten niefortunnie się przedstawia. Ale zyskuje za drugim razem.