...ale raczej wtedy kiedy przed obejrzeniem filmu nie czytało się książki. Ja najpierw czytałam, później oglądałam i film mnie nie zachwycił. Nie do końca oddaje ducha książki, niektóre istotne dość wydarzenia są pominięte (np starsza Briony nie spotkała Loli i Marschala w muzeum, nie było też przedstawienia Przypadków Anabeli i spotkania z rodziną po latach, we fragmencie o wojnie też pominięto pare istotnych scen). Do tego Keira mało przekonująca w swojej roli. Według mnie na koniec filmu niepotrzebnie wciśnięto scenę w której Cecilia i Robbie radośnie biegają po plaży...No nie wiem, jakoś mnie to nie przekonało. Ale ogólnie film jako film jest niezły, natomiast w prównaniu do książki ma się troszkę słabiutko
Mam podobne odczucia. Głos rozsądku podpowiada mi, że film jest dobry, ale fakt, że przeczytałam najpierw książkę, sprawił, że nie mogłam po jego obejrzeniu pozbyć się uczucia niedosytu... Dlatego postanowiłam obejrzeć go sobie raz jeszcze, jak już pamięć książkowej fabuły mi nieco wywietrzeje z głowy - zazwyczaj odbiór filmu mi się wtedy poprawia, bo patrzę na niego już w mniejszym stopniu jako na ekranizację, ale jako na osobne dzieło sztuki filmowej.
Co do gry Knightley - uważam, że była bez zarzutu. Idealnie pasowała mi właśnie do książkowej Cecilli.
Scena biegania po plaży... hmm, może trochę banalna i infantylna, ale mi się wydaje, że pogłębiła ona świadomość tego, co mogło, a co nigdy nie wydarzyło się między Robbiem i Cee...
Ogólnie film oceniam dobrze, chociaż myślę, że jego największym problemem jest rozbudowana estetyka obrazu - malowniczość scen, która momentami przytłacza widza i przyćmiewa, skądinąd niezwykle bogatą i interesującą fabułę. Krótko mówiąc: za dużo grzybków w barszcz.