Trochę dziwny, jeśli nie dziwaczny. Żadna epicka epopeja. Garstka przypadkowych ludzi kręcących się w kółko (dosłownie).
Jakby wojna przechodziła gdzieś opodal i od czasu do czasu trącała kogoś łokciem.
Nie ma dramatów - ani spektakularnych szarż na bagnety, ani indywidualnych bohaterów, ani wielkich, sławionych w poematach śmierci na barykadach.
Szybciej ktoś umrze z zimna na mrozie, schowany w wyrytej w pośpiechu w ziemi norze lub w inny prozaiczny sposób.
"Nie dajcie się nigdy zwieść nikomu, kto by mówił, że wasza walka przeciw Hitlerowi nie miała sensu".
Odnoszą zwycięstwo. Znowu nie spektatularne. I tyle.
Realizacyjnie film skromny, bez bitewnego rozmachu.
Może trochę brak tu zdecydowania czy miał być to film wojenny czy antywojenny.