Uwaga! Moja minirecenzja zawiera SPOILERY!
Jestem świeżo po seansie i muszę przyznać, że ogarnęło mnie zaskoczenie. Czytając
komentarze internautów iż film jest do bani bla bla itp. postanowiłam, że sama ocenię to dzieło.
Kiedy zajmowałam miejsce w sali kinowej zaczął mnie opuszczać cały entuzjazm (miałam seans
o 9:45 z napisami w 2D) gdyż w sali prócz mnie siedziało ok. 15 osób co było dla mnie trochę
niepokojące ponieważ premiera miała miejsce nie cały tydzień temu. Początek był bardzo
ciekawy, i jednocześnie określił klimat całego filmu, już w 1 minucie wyraźnie dostrzegłam
przepiękne wykonanie strony wizualnej, zdjęcia, sceneria, sam Wezuwiusz prezentował się
zacnie i cieszył oko. Również styl filmowanych bohaterów przywodził na myśl trochę "300". Po
krótkim wstępie, opisującym dzieciństwo oraz tragedię głównego bohatera od razu przenosimy
się do Pompejów gdzie Milo zostaje przeniesiony ze swojej ojczyzny. Facet zyskuje sobie niezłą
reputację jako niezwyciężony gladiator i od razu zostaje rzucony na głęboką wodę, musi się na
arenie zmierzyć z najlepszym kozakiem w Pompejach: Attricusem, z który potem się zaprzyjaźnia.
Następnie jest pokazana epicka bitwa na arenie. Sceny walki choć trochę naciągane wzbudzają
pozytywne uczucia, podobnie jak arena na której rozgrywa się wiele wydarzeń.W miedzy czasie
Milo zakochuje się w Cassi i odnajduje zabójce swojej rodziny. Następnie wybucha wulkan i
zaczyna się walka o przetrwanie.
Tutaj mogę zakończyć, ponieważ dalej wiecie co się wydarzy. Od mniej więcej początku erupcji
wulkanu mogę wymieniać wiele błędów logicznych. Mimo to sama ucieczka naszego gladiatora,
poszukiwanie swojej ukochanej wygląda bardzo imponująco, aczkolwiek osoba, która wielbi
historię czy ma choć nikłe pojęcie o możliwościach fizycznych człowieka mogłaby się zakrztusić
colą. Sam wybuch Wezuwiusza polega na spadających odłamkach skał pokrytych lawą i
wydalaniu o dziwo nieszkodliwego pyłu wulkanicznego, miasto się wali, tsunami zalewa pół
miasta i mimo to ludzie nadal tysiącami biegają po ulicach. W tym czasie Milo cały czas się tłucze
z Corvusem a Cassia próbuje uwolnić się z objęć owego prześladowcy.
Największym atutem "Pompejów" jest sama końcówka, która była dla mnie (nie) miłym
zaskoczeniem, lecz ta realistyczność czyli typ "wszyscy giną, koniec" podkreślił całą tragedię, bo
wszyscy uważali pewnie, że chociaż 2 kochanków przeżyje, a tu taka niespodzianka!
Co do muzyki nie mam zastrzeżeń, a wręcz jestem zadowolona, bo to głównie ona nadawała
"rytm" całemu filmowi, brawa dla kompozytora. Fabuła... mogłaby być lepsza, ale nie narzekam,
zabrakło mi trochę lekkich tekstów i relacji międzyludzkiej tak jak było w "Trzech muszkieterach",
lecz jest OK. Aktorzy... no więc wiem, że to wywoła pewnie wiele obelg i sprzeciwów, ale moim
zdaniem pan Harington i pani Browning zagrali całkiem dobrze, szczególnie u Kita mogłam
dostrzec większy wachlarz emocji niż w GoT, więc stwierdzam, że chłopak pnie się w górę (i
przyznaję się z ubolewaniem, był na prawdę przystojny).
Krótko podsumowując:
na plus:
+efekty specjalne
+muzyka
+dobrze zagrane role
+dużo akcji
+zdjęcia
+sceny walki
+nuta dramatyzmu
na minus:
-nielogiczność i brak spójności
-niezgodność z historią
-fabuła do poprawki
Według mnie film zasługuje na 7.5-8/10. Świetnie się bawiłam i zapraszam do kin, lecz jeśli jest
się przewrażliwionym na punkcie historii czy ktoś oczekuje czegoś więcej niż lekkiego,
rozrywkowego, aczkolwiek troszkę smutaśnego filmu to będzie trochę zawiedziony.
W mojej ocenie 8/10
Pozostaje mi tylko pogratulować wszystkim specom od scenografii i efektów specjalnych oraz
życzyć panu Haringtonowi ciekawszych ról. :)
PS. Za jakiś czas postaram się napisać "pełnowymiarową" recenzję ;)
Też dałam 8/10 i mam podobne odczucia. Fabuła rzeczywiście mogłaby być lepsza, ale może po prostu nie chcieli przedobrzyć. Końcówka dramatyczna i to mi się podoba. Zdaniem mojego taty główni bohaterowie powinni ocaleć, ale jak dla mnie to byłoby trochę nierealne (przynajmniej nie po tym jak nie było już portu, wszędzie był ogień i prawie nikt nie żył).