Całość robi wrażenie, szczególnie jeśli ogląda się go na dużym ekranie. Jednak wydaje mi się, że w
dużej mierze ocena przypada efektom specjalnym, które trzeba przyznać są naprawdę dobrze
zrobione. Bardzo podobały mi się sekwencje walk, nad którymi widać, że aktorzy musieli spędzić
dużo czasu. Podczas filmu ogląda się je z zapiętym tchem. Muzyka w niektórych momentach
podpadała mi trochę pod "Gladiatora". Wątek romantyczny był w sumie mało... romantyczny.
Szczerze nie uwierzyłam w te pasjonujące uczucie, które podobno mieliśmy widzieć pomiędzy
dwójką głównych bohaterów. Nie pasowało mi także zatrudnianie aktorki z największymi uszami
jakie w życiu widziałam, aby grała wspaniałą pompejską piękność. Czy już naprawdę tak mało jest
ładnych aktorek w Hollywood? Nie mówię, że Emily Browning jest brzydka ale do tej roli mogli
chociaż jej jakoś te uszy schować. No i na samym końcu muszę wspomnieć, że bardzo
rozczarował mnie Kiefer Sutherland. Jako, że bardzo go lubię i uważam, że jest świetnym aktorem
myślałam że swoją rolę zagra trochę bardziej przekonywająco. Wszystkie jego kwestie wydawały
mi się trochę wymuszone i sztuczne. Patrząc pod względem aktorskim to już Kit lepiej wypadł a
jego staż pracy jest o wiele krótszy. Wydaję mi się że Kiefer nie za bardzo nadaje się do filmów
kostiumowych. Czy tylko ja odniosłam takie wrażenie? Mimo tych minusów, które wymieniłam to
film i tak jest dosyć efektowny i wart obejrzenia.