Są 2 rodzaje filmów o starożytnym Rzymie (mam tu na myśli moralność, a nie pod względem
zgodności historycznej):
- gdzie Rzym jest przedstawiony dobrze,
- gdzie Rzym jest przedstawiony źle.
Zdecydowanie jest więcej filmów z drugiej grupy, są to mniej więcej: Gladiator, Hannibal, Spartakus,
Quo Vadis czy Centurion. Przez co Rzym w Pompejach jest okazany jako imperium morderców,
kłamców i ludzi, którzy podążają do celu po trupach. Reżyser chciał przez co pokazać że Pompeje
są lustrzanym odbiciem złego Rzymu. Sam film jest dobrze nakręconym popcorniakiem.
Oczywiście Kit gra jedna rolą jak w Grze o Tron, jednak nie mogę się doczepić co do muzyki ani do
zdjęć czy scenografii. Mamy co prawda oklepany motyw głównego złego, który chce zdobyć
ukochaną głównego czy zdobyciu nowego przyjaciela w niewoli, ale to w żaden sposób nie
przeszkadza podziwianiu erupcji wulkanu. Bo jak co, ale ta sztandarowa scena została stworzona
bardzo dobrze. Mamy nawet ukazaną wielką falę, która stworzyła się przez wybuch Wezuwiusza.
Moja ocena: 7/10.