Zastanawiam się, czy tylko mi aż tak rzucają się w oczy podobieństwa do filmu Cameron'a. Już sam zarys fabuły w stylu: "romans biedaka i bogaczki, która jest obiecana innemu, a to wszystko w obliczu katastrofy", nasuwa jasne skojarzenia.

Jednak podobieństw jest znacznie więcej, gdy przyjrzymy się postaciom. Tak jak jeszcze "Milo i Cassia", przejawiają jakieś różnice względem "Jacka i Rose", postacie drugoplanowe to całkowite kalki bohaterów Titanic'a. Główny "czarny charakter" - "Corvus", to jedynie przeniesiony w realia innej epoki "Hockley". Obie postacie mają także swoich "przydupasów", odpowiednio "Proculus" i "Lovejoy". Nawet "Fabrizio", ma tutaj swój odpowiednik w postaci czarnoskórego "Atticus'a". Także ewakuacja z miasta/statku przebiega niemal identycznie i tak samo tragicznie. Najlepsze jest jednak zakończenie, para z tonącego statku nie była w stanie zmieścić się na unoszących się po tafli oceanu drzwiach, natomiast para z Pompejów, nie była w stanie się pomieścić na jednym... Koniu!

Serio! Inspiracje nie są niczym złym, ale tutaj scenarzyści poszli na totalną łatwiznę, jedynie modyfikując scenariusz filmu twórcy "Avatar'a". Szkoda, że podobieństwa nie są jednoznaczne z jakością, bo Pompeje są znacznie gorszym filmem.